Tadeusz Zdunek na razie nie przyłącza się do chóru prezesów, którzy mówią o renegocjacji kontraktów. Szef i sponsor Zdunek Wybrzeża Gdańsk przyznaje jednak, że sytuacja jest ciężka. - W branży motoryzacyjnej, w której działam (Zdunek ma cztery salony - dop. red.) jest tragedia - przyznaje bez ogródek.
- Rok temu dawałem dużo, w tym obiecałem podwyżkę. Nie wiem, jak się sytuacja rozwinie, ale na razie nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy będzie mnie stać na dotrzymanie słowa. Jak się to wszystko zakończy, przeanalizuję sytuację w firmie i ocenię, na jakie wsparcie mnie stać - komentuje Zdunek.
Gdy idzie o renegocjację kontraktów, to Zdunek wszystko uzależnia od tego, jakie deklarację złożą za miesiąc czy dwa, bo wtedy może ruszyć liga, inni sponsorzy klubu. - Wiele zależy też od biletów i czy nadal, jak rok temu, będą one stanowiły nieco ponad 20 procent budżetu - mówi działacz i biznesmen.
Zdunek stara się zachować optymizm, choć przyznaje, że wielu powodów do tego nie ma. - Wysłuchałem ostatnich deklaracji premiera, wyszedłem z biura i akurat przechodziłem obok kantoru. Zauważyłem, że złotówka spadła, więc rynek źle zareagował na słowa głowy państwa. Poza tym biznes potrzebuje w trudnym okresie wsparcia, a na razie go nie dostaje. Mamy katastrofę, która jeszcze trochę potrwa, bo minister zdrowia mówi, że szczyt zachorowań dopiero przyjdzie, a jakoś te nasze firmy musimy utrzymać - kończy Zdunek.
Czytaj także:
Prezes mistrza Polski: nie mam z czego płacić, nie mam dochodu
Koniec PGE Ekstraligi w listopadzie?
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film