Żużel. Koronawirus. Armando Castagna błaga i apeluje do Polaków. "Nie bagatelizujcie tej choroby"

- Błagam, ale naprawdę błagam, nie bagatelizujcie koronawirusa - mówi Armando Castagna. Włoch, który w FIM odpowiedzialny jest za sprawy żużla, stracił już wielu znajomych wskutek pandemii COVID-19. - Nawet nie można ich pożegnać - dodaje.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr zarządzający BSI) WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr. zarządzający BSI)
To bardzo trudny okres w życiu Armando Castagni - nie tylko prywatnie, ale też zawodowo. Pandemia koronawirusa bardzo mocno dotknęła Włochy, gdzie zmarło już ponad 4 tys. osób wskutek zakażenia COVID-19. Chorych jest natomiast ponad 56 tys. i przybywa ich w lawinowym tempie, po tym jak kraj początkowo zbagatelizował problem związany z groźnym wirusem.

Castagna nie ma jednak czasu opłakiwać bliskich, bo wskutek rozprzestrzeniania się groźnej choroby wstrzymany został cały sezon żużlowy. W tej chwili nie wiadomo, w którym momencie ruszą rozgrywki ligowe, ani też mistrzostwa świata Speedway Grand Prix.

- Każdego dnia umiera ok. 300 osób. To na pewno jest ciężki czas dla nas. Błagam, ale naprawdę błagam, wszystkich w Europie, aby nie bagatelizować tego wirusa. Straciłem wielu przyjaciół, ludzie dookoła we Włoszech chorują - powiedział Castagno w rozmowie z Gabrielem Waliszką, reporterem Canal+.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Problemem jest to, że nie można pożegnać tych, którzy chorują i umierają. Nie można im powiedzieć nawet "do widzenia". Pogrzeby są zakazane. Firmy świadczą usługi, ale bezpośrednio na cmentarzach - dodał Włoch, który w FIM odpowiedzialny jest za rozwój żużla.

56-latek zwrócił uwagę na to, że wiele osób lekceważąco podchodzi do zagrożenia spowodowanego koronawirusem. Tak było właśnie we Włoszech, gdzie ludzie nie słuchali się do zaleceń rządu, a dodatkowy czas wolny wykorzystywali do wyjść na miasto. Skutki takiej postawy obserwujemy właśnie teraz.

- Staram się zrozumieć niektórych młodych zawodników, którzy mówią, że to media wywołują psychozę i wyolbrzymiają temat, ale jestem z Włoch i to jest naprawdę coś poważnego. To wielka epidemia, poważna choroba. Nie dotyczy tylko starszych, problem mają też młodsi. Mamy we Włoszech ludzi, którzy mieli po 35-40 lat i zmarli.

Castagna w tej chwili poddany jest ścisłej izolacji. Musi pracować zdalnie, godziny spędza na rozmowach przez Skype'a czy telefon, w trakcie których stara się dowiedzieć jak kolejne żużlowe państwa reagują na kryzys i jak może to wpłynąć na sezon 2020. Z domu może wyjść jedynie do swojego ogródka. We Włoszech zakazana jest jakakolwiek aktywność poza swoim miejscem zamieszkania. Dla byłego żużlowca jest to jednak zrozumiała sytuacja.

- Tracimy wielu krewnych, przyjaciół. To jest wielka katastrofa. W Mediolanie, Bergamo czy innych miastach mieliśmy mnóstwo znajomych i oni nie żyją. Mam nadzieję, że w Polsce nie będziecie przeżywać takiego cierpienia. Życzę wszystkim przyjaciołom w Polsce, a mam ich tam wielu, by poradzili sobie w tych trudnych czasach. Proszę, nie bagatelizujcie tego wirusa i zostańcie w domu - zaapelował pracownik FIM.

W tej sytuacji na dalszy plan schodzi kwestia inauguracji sezonu żużlowego. Polska PGE Ekstraliga już odwołała dwie pierwsze kolejki ligowe, jakie miały się odbyć w pierwszej połowie kwietnia. GKSŻ zakazała też przeprowadzania jakichkolwiek treningów na stadionach. Rozgrywki zawiesili też Brytyjczycy.

- Jesteśmy codziennie w kontakcie z poszczególnymi krajami, organizatorami rozgrywek. Mówimy o każdym rodzaju żużla. Rozmawiamy codziennie, czasem nawet po kilka razy, z BSI, które zajmuje się mistrzostwami świata. W każdym kraju są różne regulacje i przepisy dotyczące koronawirusa. Sytuacja jest dynamiczna - wyjaśnił Castagna.

Jeśli chodzi o mistrzostwa świata, cykl Speedway Grand Prix miał zostać zainaugurowany 16 maja na PGE Narodowym w Warszawie. W tej chwili w ten termin wierzy niewielu kibiców. Sam Castagna nie wyklucza, że mistrzostwa zostaną skrócone o jeden, dwa turnieje, bo trudno sobie wyobrazić ich organizację w listopadzie czy grudniu.

Problem dotyczy też Speedway of Nations, czyli drużynowych mistrzostw świata. Eliminacje do SoN zaplanowano pod koniec kwietnia i na początku maja w Niemczech i na Łotwie. W maju miał też się odbyć wielki finał w brytyjskim Manchesterze. Bardzo prawdopodobne jest to, że FIM zrezygnuje z eliminacji i od razu rozegra turniej finałowy, choć zapewne nie w planowanym terminie.

- Wszystko analizujemy. Zastanawiamy się, czy w ogóle możemy zorganizować te imprezy. Czekam na informacje ze strony łotewskiej i niemieckiej. To wszystko zależy od tego, co dzieje się w tych krajach. Dopiero na podstawie tych wiadomości możemy podejmować jakiekolwiek decyzje. Rozmawiamy też z BSI, czy w tym terminie zorganizowanie imprez będzie możliwe - wyjaśnił Castagna.

Działacz FIM zwrócił też uwagę na to, że żużel nie może pójść drogą UEFA i przełożyć mistrzostw na kolejny rok, bo nie odbywają się one cyklicznie co cztery lata, jak chociażby w przypadku piłkarskich mistrzostw Europy.

Czytaj także:
FIM ma pomysł na koronawirusa, ale w żużlu się nie sprawdzi
Koronawirus. Kibice Fogo Unii chcą pomóc

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×