Koronawirus. Żużlowcy z Wielkiej Brytanii nie wjadą do Polski? Ekspert mówi, że będą mieć ogromny problem

Czy żużlowcy, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, jeszcze długo będą mieć problem z wjazdem do Polski? - Jeśli epidemia u nas wygaśnie, to jeszcze będziemy sprawdzać, kto i skąd do nas przyjeżdża. Niektórzy będą mieć zakaz - mówi Jacek Frątczak.

W tym artykule dowiesz się o:

Premier Wielkiej Brytanii długo prowadził inną politykę niż reszta Europy. Polegała ona na budowaniu tzw. odporności stadnej poprzez masowe "przechorowanie" nowego wirusa. Boris Johnson liczył, że ludzie zostaną zakażeni, ale równocześnie organizmy większości z nich zaczną produkować przeciwciała zwalczające COVID-19. W pewnym momencie Brytyjczycy zrozumieli jednak, że ta droga prowadzi donikąd i postanowili wprowadzić ograniczenia podobne do tych, które mamy w Polsce.

- To trudny naród. Jeżdżą lewą stroną, kierownicę też mają po drugiej stronie. Wszystko chcą robić po swojemu - mówi nam były menedżer Get Well Toruń Jacek Frątczak. - Ich podejście do tematu koronawirusa było kompletnie nielogiczne. Trywializowanie tego problemu jest dla mnie czymś szokującym. We Włoszech umiera dziennie tyle osób, ilu mamy zawodników i mechaników w środowisku żużlowym. Nie rozumiem, jak to może nie działać na wyobraźnie - dodaje nasz ekspert.

Frątczak uważa, że decyzje Brytyjczyków są mocno spóźnione i dodaje, że odbiją się one na zawodnikach, którzy mieszkają na co dzień na wyspach. - W Polsce problem koronawirusa nie zniknie na zasadzie zgaszenia światła. Prezydent nie ogłosi w orędziu, że kończymy i jutro wracamy do normalności. Wszystko będzie odbywać się etapami. To będzie proces na wiele miesięcy - podkreśla Frątczak.

- Żużlowcy mieszkający w Wielkiej Brytanii będą mieć kłopot, żeby wjechać do Polski. Powiem szczerze, że tego bym sobie nawet życzył, bo chodzi o nasze bezpieczeństwo. Jeśli fala zachorowań u nas minie, to podejrzewam, że na wyspach najgorsze będzie przed nimi, a to sprawi, że wjazd do naszego kraju będzie reglamentowany. Jestem niemal pewny, że przekroczenie naszych granic będzie poprzedzone jeszcze długo badaniami i kwarantanną. A wjazd z regionów szczególnie zagrożonych może być w ogóle zakazany. Na pewno będziemy sprawdzać, kto i skąd do nas przyjeżdża, żeby koronawirus nie powrócił i znowu nie zawładnął naszym krajem. A na tym najbardziej stracą żużlowcy, którzy w swoich mediach społecznościowych artykułują ostatnio mało mądre myśli - podsumowuje Frątczak.

Zobacz także: Kownacki: Nie skakałem z radości, ale ten zegar tyka na moją korzyść

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Komentarze (16)
avatar
POLONISTA Z KRWI I KOŚCI
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
angole wypad i po sprawie! Rygor musi być utrzymany! W Bydzi nie mamy angoli, więc nie ma tematu! Martwić będą się inni! 
avatar
janusz antoni z Poznania
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Unia Leszno w najlepszej sytuacji, jak zawśze zresztą. 
avatar
veyron2685
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Frątczak radzę się dokształcić w temacie ruchu lewostronnego,bo się totalnie ośmieszasz 
avatar
krakowska49
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świat nad przepaścią a tu paplają o jakimś bożku o nazwie żużel. 
avatar
yes
22.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Granice są zamknięte. Co będzie później nikt nie wie.