Żużel. Ekspert: Koronawirus nie odleci na życzenie PZM i BSI. Chcemy kombinacjami ratować własne stołki

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr. zarządzający BSI)
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Armando Castagna (członek FIM) i Paul Bellamy (dyr. zarządzający BSI)

- Muszą zapadać radykalne decyzje. Bez ceregieli, odraczania rozgrywek w nieskończoność. Siedzimy na beczce prochu, a zachowujemy się jak dzieci w piaskownicy, gdzie każdy martwi się o swoje zabawki - mówi o bieżącej sytuacji w żużlu Adam Jaźwiecki.

[b][tag=71535]

Kamil Hynek[/tag], WP Sportowe Fakty: Co u pana słychać, jak pan odnajduje się w trudnych realiach globalnej walki z koronawirusem?[/b]

Adam Jaźwiecki, ceniony dziennikarz żużlowy, publicysta: Staram się nie wychodzić z domu, stosuję się do zaleceń, chociaż przywykłem już do życia w samotności.

Przeraża pana, jak pandemia rozprzestrzenia się na świecie?

COVID–19 uśmierca tysiące osób, jedna doba w Italii przynosi prawie 800 zgonów. Dramat dotykający całe społeczeństwo otwiera i zamyka serca.

To, że negatywne skutki odczujemy w każdej dziedzinie życia, jest pewne, a jak pan sądzi, co czeka żużel?

Wszyscy egzystujemy w zwieszeniu, balansujemy na linie. W wielu firmach dominuje obawa, czy przyjdziemy jutro do pracy, a może dopiero za parę miesięcy. Nie możemy jednak ogółu mierzyć jedną miarą. Polski żużel stoi na krawędzi dachu i zastanawiamy się, czy spadnie.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Proszę rozwinąć myśl.

Właśnie otrzymaliśmy informację, że liga znów jest odroczona i nie wystartuje w kwietniu. Dodam, że nie będzie jej i w maju. Mamy ciąg dalszy, jak ja to mówię, macania się przez aksamit. Dziwi, że FIM nie posiada pomysłu, jak rozegrać sezon międzynarodowy. Na razie stosujemy półśrodki, a wiele imprez po prostu nie dojdzie do skutku. Zobaczmy, że organizatorzy SEC też póki co siedzą cicho, nie wychylają się. Obserwują. A oni również powinni już roztaczać wizje co dalej z ich produktem. Główkować nad modyfikacjami w kalendarzu.

To co pan proponuje?

Najpierw zająłbym się wyrzuceniem z planu mniej ważnych imprez, typu memoriały. Przez rok damy sobie bez nich radę. Ale to kropla w morzu. Brakuje zebrania towarzystwa do kupy, szefa, który trzaśnie pięścią w stół. Polska strona tego sportu, lider na światowym rynku, powinna zasugerować prezydentowi FIM - Jose Viegasowi drogę ocalenia. Muszą zapadać radykalne decyzje. Bez ceregieli, odraczania rozgrywek w nieskończoność. Siedzimy na beczce prochu, a zachowujemy się jak dzieci w piaskownicy, gdzie każdy martwi się o swoje zabawki. Jestem patriotą, lecz nie widzę innych szans na ochronę zdrowia, życia ludzkiego, a także kontynuację procesu ratowania speedway'a po przykrych doniesieniach z całego świata. Brońmy się razem z empatią skutecznie, aby kiedyś cieszyć się wspólną obecnością na stadionach.

Pije pan do przesunięcia inauguracji cyklu Grand Prix w Warszawie. Zawody z 19 maja przeniesiono na 8 sierpnia.

A przepraszam, w uzgodnieniu z kim doszło do zmiany terminu? To jest początek jakiegoś dłuższego serialu, zaczniemy w Warszawie zabawę, czy to będzie trzeci, czwarty turniej, ostatni? Powiem wprost. Nowa data GP na PGE Narodowym jest nieporozumieniem. Totalnym. To nie jest stadion otwarty. Nie można prognozować tak krótkowzrocznie, bo analizy światowe fachowców mówią co innego. Koronawirus nie odleci na życzenie PZM, BSI potrzebny jest strategiczny wyrok. UEFA, MKOL już tracą miliony, a u nas kosztem narażania życia chce się kombinacjami ratować własne stołki. Abstrahując już od pandemii, ludzie, którzy mieli zamiar przyjechać do stolicy, planują sobie w wakacje wczasy. O tym ktoś pamięta? Wiele osób z biletem ręku stanie przed dylematem, co wybrać.

BSI chyba tej kasy nie popuści. Obcinając liczbę turniejów z dwucyfrowej do nawet trzech.

Trudno. Nastał wyjątkowy okres, którego nikt się nie spodziewał. Trzeba pójść na ustępstwa, żeby; jak to się ładnie zwykło podkreślać; wrócić silniejszym.
Zdaje pan sobie sprawę, że tymi śmiałymi tezami wkłada pan kij w mrowisko?

Ale seria GP nie ma w sezonie 2020 racji bytu w takiej konstrukcji. Wygłaszam ten pogląd z całą odpowiedzialnością. Jeszcze chwilę temu optymistycznie zakładałem ewentualne 3-4 turnieje. Agresja wirusa zmienia jednak optykę. Jeśli jesienią dojdzie do złagodzenia tego śmiertelnego zagrożenia, proponuję absolutnie jeden turniej jako finał przykrego sezonu. Na otwartym stadionie, z dobrą infrastrukturą, bezpieczeństwem higieny etc.

Jaki to może być obiekt? 

Według mnie w grę wchodzi jedna lokalizacja: Vojens, z bardzo przemyślaną liczbą publiczności. To alternatywa na czas zarazy.

Czemu akurat tam?

Skandynawia w miarę się przed zarazą broni. Dania jest sterylnym państwem. Poza tym Vojens jest kameralnym stadionem. Pomieszczenia sanitarne są zadbane. Nie to co u nas. Na większości aren, bez względu na ich pojemność, standardy wołają o pomstę do nieba. Nic tylko stanąć i załamać ręce. Tony Rickardsson powiedział kiedyś, i sam byłem tego świadkiem, że gdy ma iść do polskiej toalety, to ma odruch wymiotny. Minął szmat czasu i za wiele się nie zmieniło. A ile pięknych obiektów wybudowaliśmy od tamtej pory?

W Polsce też co rusz pojawiają się nowe pomysły w kontekście ratowania sezonu. Renegocjacje kontraktów, okrojenie składów, jazda przy pustych trybunach, rozpoczęcie rozgrywek bez obcokrajowców, to tylko niektóre z tych odbijających się najgłośniejszym echem.

Zagraniczni żużlowcy są kołem zamachowym dla ligi, trudno mi sobie wyobrazić, żeby najlepsi stranieri oglądali nasze rozgrywki zza płota. Zawody bez publiczności to pomysł rodem z fantastyki. Polecam lód na głowę. Naprawdę nie ma jasnowidza, który przewidzi, co będzie za miesiąc, latem albo później. Stanąłbym po stronie Marka Cieślaka, który powiedział niedawno, że obecny układ wydrenowany przez koronawirusa nieco uzdrowi żużel, nawet pod kątem stawek punktowych.

CZYTAJ TAKŻE: Rybnicki żużlowiec spowodował wypadek drogowy. Uciekł z miejsca zdarzenia
CZYTAJ TAKŻE: Rok bez żużla, to potężny cios dla mechaników

Źródło artykułu: