Bartłomiej Cieśla, WP SportoweFakty: W minionym sezonie wystąpił pan w 15 meczach w barwach PSŻ-u Poznań i osiągnął średnią bieg. na poziomie 2,2 pkt. Wynik jest zadowalający?
Marcin Nowak, zawodnik Orła Łódź: Uważam, że był to dobry sezon w moim wykonaniu. Przede wszystkim miałem dużo okazji do jazdy, dzięki czemu wiele się nauczyłem. Na pewno nie był to sezon stracony dla mnie.
Jaka atmosfera panowała w PSŻ-cie? Była presja na wynik sportowy ze strony działaczy klubowych?
My jako zawodnicy wcale nie odczuwaliśmy tej presji na wynik sportowy. Wiadomo, że każdy z nas chciał awansować do 1. ligi. Niestety, ale nie udało się. Zabrakło kropki nad "i" w dwumeczu z Polonią Bydgoszcz. A jeśli chodzi o atmosferę w drużynie, to wszystko było w miarę w porządku.
Czego zabrakło działaczom PSŻ-u, aby przekonać pańską osobę do pozostania w Poznaniu?
Najbardziej to zabrakło tego awansu do 1. ligi. Brakowało także stabilności finansowej w klubie. W przyszłym sezonie nie będzie sponsorów tytularnych Iveston oraz PowerDuck, którzy pomogli nam w tych cięższych chwilach. Te dwa argumenty zadecydowały o pożegnaniu się z poznańskim klubem i podpisaniu kontraktu w Łodzi.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen
Jakich argumentów użyli działacze Orła, aby przekonać pana do podpisania kontraktu na najbliższy sezon?
Przede wszystkim jest to wyższa liga, a moje ambicje nie kończą się na byciu dobrym zawodnikiem w 2. lidze. Chciałbym pokazywać się także z takiej samej strony na 1-ligowych torach, a nie tylko w polskiej 2. lidze. Wszyscy wiemy, że Orzeł Łódź jest bardzo profesjonalnym klubem prowadzonym przez pana Witolda Skrzydlewskiego i myślę, że to był jeden z ważniejszych argumentów w trakcie trwania rozmów. Również sam bardzo profesjonalnie podchodzę do tego sportu i fajnie będzie jeździć w klubie, tak samo profesjonalnie zarządzanym.
Orzeł skompletował ciekawy skład. Jest w nim wielu polskich zawodników, przede wszystkim seniorów, a to rzadkość w dzisiejszych czasach. Na co będzie stać zespół z Łodzi, gdy w końcu ruszą rozgrywki w Polsce?
Wierzę, że będzie stać nas na awans do fazy play-off. Bardzo nam zawodnikom na tym zależy, ze względu na większą liczbę spotkań. Myślę, że to będzie nasz atut, że jest dużo Polaków w zespole i mam nadzieję, że będziemy się dzięki temu lepiej dogadywać. Musimy przede wszystkim wygrywać mecze na własnym torze!
Jak przepracował pan okres zimowy?
Niestety, ale okres przygotowawczy się trochę przeciągnął, ze względu na obecną sytuację w kraju i na świecie. W tej kwestii nic się nie zmienia od kilku lat. Trenuję pod okiem Marcina Giernasa z Gate2Atletics w Lesznie. Biegam, jeżdżę na rowerze, a gdy warunki pozwalają, to jeżdżę na motocyklu krosowym na torze w Wilkowicach koło Leszna.
Plany indywidualne odnośnie sezonu 2020?
Plany mam bardzo ambitne. Jednak nie chciałbym się nimi dzielić w szerszym gronie. Osoby które mnie wspierają na co dzień, a także mój trener mentalny Leszek Furmann, znają je, pomagają w realizacji i mocno kibicują, żeby się spełniły.
Zmieńmy trochę temat. Czy znajomość toru powoduje, że łatwiej jedzie się w konkretnych zawodach?
Oczywiście, że tak. Znajomość różnych torów bardzo pomaga później w trakcie trwania zawodów. Wiadomo już od początku jakie ścieżki obierać, a także, jakie wprowadzić ustawienia w motocyklu w danym momencie. Oczywiście, tory są rożnie przygotowane, jednak ma się już jakąś "bazę" z przełożeniami.
Co najbardziej podoba się panu w sporcie żużlowym i co można byłoby zmienić w nim, aby uczynić go jeszcze bardziej atrakcyjnym?
Najbardziej podoba mi się adrenalina, która towarzyszy mi podczas ligowych spotkań. Ciężko jest mi w tym momencie wymyślić, co zmienić, żeby żużel był jeszcze bardziej atrakcyjny. Moim zdaniem i tak żużel jest bardzo widowiskowym sportem i za to ludzie właśnie go kochają.
Traktuje pan speedway jako przygodę sportową, hobby czy możliwość zarobienia pieniędzy na życie?
Traktuję to jako przygodę sportową, hobby, jak i możliwość zarobienia pieniędzy na życie. Po prostu uwielbiam się ścigać na żużlu i nie potrafiłbym bez tego żyć. Ciężko jest mi sobie wyobrazić inne zajęcie, które dawałoby mi tyle frajdy, co jazda na żużlowym motocyklu.
Przeczytaj także:
- BSI chce oskubać Apatora z kasy. Bezpardonowa walka Anglików o blisko pół miliona
- Do okaleczenia PGE Ekstraligi nie dojdzie, ale może będzie trzeba ją powiększyć (felieton)