Dotąd było tak, że Toruń kupował prawa do Grand Prix i przekazywał je eWinner Apatorowi Toruń. Klub szukał sponsora tytularnego imprezy i zgłaszał się do BSI, promotora cyklu, po akcept. Nigdy nie było z tym problemu. Dotąd. BSI mówi nie eWinnerowi. Chyba że bukmacher podpisze kontrakt na cały sezon.
Angielska firma sprzedająca prawa do poszczególnych rund mówi, że zmiana stanowiska wzięła się, stąd, że w tym roku BSI będzie szukało bukmachera, który obejmie sponsoringiem cały cykl. Jest to jednak o tyle dziwne, że dotąd w GP nie było bukmachera. Poza tym mamy końcówkę marca, a kluczowe umowy na bieżący rok dogaduje się najpóźniej w końcówce poprzedniego. Jakby tego było mało, to mamy trudną sytuację na rynku w związku z koronawirusem. Trudno uwierzyć w to, że BSI znajdzie teraz jakieś bukmachera.
W toruńskim klubie szok i niedowierzanie. Wygląda na to, że BSI, które za rok traci prawa do GP, chce wyszarpać finansowo ile się da i bezpardonowo walczy o łupy. Już nie liczy się sport (pytanie, czy kiedyś się liczył?), ale to, by jak najwięcej na tym interesie zarobić. Sponsor tytularny wykładał zwykle od 300 do 400 tysięcy złotych. Może dać więcej. Zwłaszcza jeśli runda w Toruniu okaże się w tym roku jedyną. Może się tak zdarzyć, bo przecież epidemia daje nam w kość i nikt nie wie, jaka będzie sytuacja. W Polsce wciąż otwarty jest temat ogłoszenia stanu wyjątkowego, co wiąże się z obostrzeniami także po jego zdjęciu.
Nie trzeba dodawać, że eWinner, który jest sponsorem Apatora i 1. Ligi Żużlowej nie chce się wiązać z BSI na cały cykl. Interesuje ich tylko toruńska runda. Postawa Anglików wiąże jednak ręce klubowi, bo bez zgody promotora nie mogą podpisać żadnej umowy. Nie ma też żadnej pewności, że jeśli znajdzie się innego sponsora, to Anglicy nie zachowają się tak samo.
Zasadniczo źle to wygląda, a BSI potwierdza swoim zachowaniem wszystkie krążące o firmie opinie. Na trzech polskich rundach GP Anglicy zarabiają prawie 4 miliony złotych i wciąż im mało. Szkoda, że z równie wielką werwą BSI nie promuje cyklu, nie walczy o nowe lokalizacje i większe pieniądze dla zawodników. Prawda jest taka, że żużlowcy jadą w GP, bo zarabiają dobrze w polskiej lidze.
Czytaj także:
Mecenas Drabika zabił klina POLADA?
Ostafiński z Cegielskim biorą się za łby: Kłótnia o trening Pawlickich i renegocjację kontraktów
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film