Żużel. Sam Masters przebywa w Australii, ale tęskni za Polską. Zwłaszcza za żurkiem

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sam Masters w powietrzu
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sam Masters w powietrzu

- Wróciłem do Australii, bo tam wydaje się być bezpieczniej niż w Wielkiej Brytanii. Strasznie się nudzę i chciałbym móc znów jeździć. Nie mogę się doczekać przylotu do Polski i waszego smacznego żurku – mówi australijski żużlowiec, Sam Masters.

Sam Masters w poprzednim sezonie był bohaterem Arged Malesa TŻ Ostrovia w półfinale play-off z Car Gwarant Startem Gniezno. Australijczyk bardzo ucieszył się z możliwości kontynuowania kariery właśnie w Ostrowie i zapowiadał, że do kolejnych rozgrywek będzie znakomicie przygotowany pod każdym względem. - Jestem zszokowany tym, co stało się na świecie. To wręcz niewiarygodne, że wszystkie nasze plany i cele zostały nagle zmienione przez pandemię. W ciągu kilkunastu dni świat, który znaliśmy przestał istnieć - mówi Australijczyk.

W ojczyźnie Sama Mastersa liczba zarażonym koronawirusem jest prawie dwukrotnie większa niż w Polsce. Australijczyk mówi, że wprowadzono w jego kraju wiele restrykcji. - Może nie jesteśmy zupełnie zamknięci w domach, ale nie możemy się nawet spotkać ze znajomymi czy przyjaciółmi. Przebywam w domu z rodziną i czekamy. Media przepełnione są negatywnymi informacjami o pandemii. Oby naukowcy jak najszybciej wynaleźli szczepionkę na tego wirusa. Marzę o tym, by wrócić do normalności. Widzę, że wiele firm jest zamykanych, a jedzenie w restauracjach można zamówić tylko z dostawą - dodaje Masters.

Australijczyk o tej porze roku powinien już regularnie ścigać się na torze. - Odbyłem zaledwie kilka treningów w Anglii i wróciłem do Australii. Teraz nie wiem, która liga szybciej ruszy. Śledzę doniesienie na temat sytuacji w krajach, gdzie startuję, ale na razie nie ma konkretów. Za czym najbardziej tęsknię? Za smacznym żurkiem w Polsce. Wasza kuchnia jest najlepsza na świecie. Nie mogę się już doczekać, kiedy znowu jej zasmakuję - deklaruje żużlowiec.

W normalnych okolicznościach Masters ma bazę w Anglii, gdzie mieszka w trakcie sezonu. Na pytanie, czy rozważyłby przeniesienie się do Polski na kilka miesięcy, odpowiada bez zastanowienia. - Jeśli nie będzie możliwości startów nigdzie indziej, to jasne, że tak. W Anglii nie wygląda to też dobrze. Chodzą słychy o wydłużeniu sezonu aż do listopada i jazdy bez play-offów. Lepsze to niż nic. Liczę, że w Polsce może wcześniej uda się wyjechać na tor. Jestem gotowy przeprowadzić się do waszego kraju. Nie wyobrażam sobie jednak hotelowego życia, bo przyjechałbym z rodziną. W grę wchodziłoby wynajęcie mieszkania na czas ligi w Polsce - kończy Sam Masters.

Zobacz także: Problem z Lokomotivem Daugavpils
Zobacz także: Odjechanie całego sezonu karkołomnym zadaniem

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Mark Loram

Źródło artykułu: