Jak oni to zrobili. Złoto dla rzemieślnika. Dostał zapłatę za 17 lat ciężkiej pracy. Był pot i łzy

2 lipca 2017 Szymon Woźniak został mistrzem Polski. To był szok, bo zawodnik nie był faworytem finał IMP. - Kiedy wygrałem, to poczułem, że to zapłata za 17 lat ciężkiej pracy, bo nie jestem złotym dzieckiem żużla - stwierdził.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Szymon Woźniak WP SportoweFakty / Anna Kłopocka. / Na zdjęciu: Szymon Woźniak.
Przed decydującymi biegami Szymon Woźniak wywrócił ustawienia motocykla do góry nogami. Wspólnie z mechanikami zastosował regulacje, z jakich nigdy wcześniej nie korzystał. Zaryzykował i wygrał. A potem cała żużlowa Polska zobaczyła w telewizji mistrza, który płacze jak dziecko. - Nie wzruszam się przy każdej okazji. Uczucia, jakie skumulowały się w tamtej chwili, sprawiły jednak, że nie wytrzymałem - mówił nam Woźniak w wywiadzie udzielonym po wygranym finale IMP w Gorzowie w 2017 roku.

Złoto Woźniaka było mega-sensacją. Wiadomo było, że lubi gorzowski tor, ale kto by pomyślał, że zostawi w pokonanym polu uczestników Grand Prix z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Zwłaszcza że Bartek jechał na swoim domowym torze, a Woźniak sam o sobie mówił, że nie jest żadnym złotym dzieckiem polskiego żużla. Raczej chłopakiem, który kiedyś podkradał babci gazety i z wypiekami na twarzy oglądał ostatnią stronę. Tę ze sportowymi wiadomościami, gdzie żużla nie brakowało. Jego idolami byli Tomasz Gollob i Mark Loram.

W tamtej chwili, kiedy wieszano mu na szyi złoty medal, na jego telefon przychodziły kolejne sms-y (w sumie 120), a cała kariera przeleciała mu przed oczami. Zobaczył te wszystkie lata ciężkiej pracy, pot lecący z czoła, ludzi, którzy mu pomogli i dali mu tak potrzebne wsparcie. W ogóle to sukces Woźniaka był świetną wiadomością dla wielu zawodników. Okazało się bowiem, że ciężka praca znaczy o wiele więcej niż talent czy dar od Boga.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Nie sposób nie przypomnieć o tym, że sezon 2017 zaczął się dla Woźniaka słabo. Nie łapał się w składzie Betard Sparty Wrocław, bo wówczas tam właśnie jeździł. Ominęło go trzy kolejki, mówiło się nawet, że pójdzie na wypożyczenie do Włókniarza. W końcu jednak Woźniak się przebił i przekonał trenera Rafała Dobruckiego, że warto dać mu szansę. To było takie zagranie w jego stylu. Nigdy nie miał w zwyczaju dyskutować ze szkoleniowcem przed media. Pokazywał mu, że zasługuje na jazdę pracą wykonywaną na treningach. Tak robił w Polonii Bydgoszcz za czasów trenera Jacka Woźniaka, w Sparcie to powtórzył.

Od 3 lat jest zawodnikiem Stali. Złoto zdobyte na gorzowskim torze z pewnością pomogło mu w podjęciu decyzji o zmianie klubu. Tytułu nie obronił, kolejnego medalu IMP nie zdobył, ale w Gorzowie z pewnością zrobił krok do przodu. Stał się naprawdę ważnym ogniwem zespołu, bardzo solidnym ligowcem, a nie "zapchajdziurą", bo tak swego czasu nazwał Woźniaka Krzysztof Cegielski.

Czytaj także:
Rusko: trzeba wybrać mniejsze zło, pojechać nawet bez kibiców
Jak i dlaczego prezes Unii zapakował nas do worka




KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Woźniak zostanie kiedyś gwiazdą Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×