Żużel. Ostafiński i Hynek biorą się za łby: Prezes Sparty nas zainspirował. Dziadostwo przestało być trendy

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Andrzej Rusko w objęciach zawodników Sparty
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Andrzej Rusko w objęciach zawodników Sparty

- Prezes Rusko rzucił: dosyć biadolenia i mówienia o tym, jak to jest źle. Panie się malują, panowie się golą i do roboty - mówi Ostafiński. - Ja się od razu ogoliłem i maszynkę trzymam stale pod ręką - dodaje Hynek.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Naszą świąteczną rozmowę pozwolę sobie zacząć od stwierdzenia, że twoim nowym idolem jest prezes Sparty Andrzej Rusko. Przeczytałeś mój wywiad z nim i się ogoliłeś.

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Wjechał mi na ambicję. Jesteś na tyle nieprzewidywalny, że pomyślałem, iż pewnego, pięknego słonecznego dnia strzeli ci do głowy pomysł, żeby nas sprawdzić. Zrobisz nieplanowaną telekonferencję i zanotuję defekt na starcie. To pobiegłem szybko do łazienki.

Ostafiński: W ogóle to prezes Sparty nieźle wykorzystuje czas koronawirusa. Przekonał nas, że nie ma co biadolić i powtarzać, że świat się wali, a ja mam coraz mniej w kieszeni i coraz mniej mogę. Wyszedł z prostym przekazem: facet ogolony, kobieta umalowana i do roboty. Zapłacił kontraktowe, trzyma wszystkich w ryzach i czeka na powrót do normalności.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Hynek: No on akurat wyłamuje się ze schematów i mechanizmów, które poruszyłem w piątkowym felietonie. Jednak prezes Rusko będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę. Takich panów Andrzejów ze świecą będziemy szukać i te lamenty spotęgują się, gdy sezon już ruszy. Twierdzę, że na razie mamy i tak ciszę przed burzą.

Ostafiński: Pan Andrzej zaraz pomyśli, że zachorowałeś. Bo jak już zaczynasz mówić, że takich jak on będziemy ze świecą szukać, to coś mi tu nie pasuje. Powiedziałem, że prezes Rusko poszedł w czasach koronawirusa pod prąd, a ty prawie padłeś przed nim na kolana. Daj spokój. Możesz powstać. A co do tego, jak zachowa się reszta, zaraz dojdziemy. W klubach już zaczynają wypełniać arkusze w exelu, czytaj, liczą straty. Tak sobie myślę, że zawodnicy dostaną propozycję jazdy za 3000 za punkt.

Hynek: Bez przesady z tym padaniem na kolana. Aż tak mi nie imponuje. Też nie mamy przecież do końca wiedzy, jaką kwotą dany sponsor wspiera klub. To równie dobrze mogą być skromne środki, ale fajnie to marketingowo rozgrywa, bo zalewa nas falą pozytywnych informacji z Wrocławia. Co do Twojej oferty. 3000 tys. za punkt to nie tak mało. Jakbyś mi tyle zaoferował za tekst, prędzej bym przed Tobą padł niż przed prezesem Rusko.

Ostafiński: Czekaj, zaraz zerknę do tego zeszytu, w którym spisałem wszystkie skargi na twoje teksty. Trochę się tego nazbierało. Dalej chcesz więcej za tekst? Mam mówić dalej?

Hynek: Wyskakuj z tych kwitów.

Ostafiński: Mamy święta, więc daruję sobie opowieści o dziurawej spódnicy, czy jak to tam leciało. Kilka mało przyjemnych rozmów przez twoją niewyparzoną gębę miałem. A swoją drogą, to nikt nie bronił ci zapisać się do żużlowej szkółki. Wzrost masz odpowiedni, więc może byś się na te 3 tysiące za punkt załapał. Tyle że wtedy inaczej byś gadał. Co, tylko 3 tysiące. A ja mam sprzęt, mechaników, słowem ogromne koszty.

Hynek: Wzrost siedzącego psa mam, więc pewnie chętniej wdałbym się w dyskusje w sprawie limitów wagowych. Jednak nie o tym. Do szkółki nigdy mnie nie ciągnęło. Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby jeździć na żużlu. Jarało mnie oglądanie i emocjonowanie się dyscypliną z perspektywy trybun. Co do cięć. Są jeszcze inne ligi, żeby sobie coś dorobić. Ty ciągle obstajesz, że zawodnicy dostaną po kieszeni przez pół aktualnych poborów. To za dużo.

Ostafiński: Wiesz co, ta rozmowa skręca na niebezpieczne tory. Obaj wiemy, że cięcia są nieuniknione i boję się, że to będzie 50 procent. Z drugiej strony dziś jest taki dzień, że nie chcę nikomu dokładać frustracji. Ktoś przeczyta i się zdenerwuje, a chyba nie o to nam chodzi. A z psami mi tutaj nie wyjeżdżaj, bo jeden taki wilczur czeka na mnie przy furtce posesji prezesa Piotra Rusieckiego. Czeka, szczekając: chodź no tu pajacu.

Hynek: Ciekawe jakby się zachował prezes, gdyby zamiast Ciebie w czarnym worku były pochowane pieniądze, których mu teraz brakuje na wypłaty dla zawodników. Właśnie, może podrzuciłbyś parę groszy szefowi Unii Leszno. Są już Moje Bermudy Gorzów, ale taka Ostafiński Unia Leszno byłaby nie do przebicia. Zawodników zamiatasz z kadry, czas zrobić krok dalej.

Ostafiński: Jest tylko jeden problem. Mnie nie stać na finansowanie klubu żużlowego. A gdyby było mnie stać, to nikogo bym nie zamiatał. Pewnie jednak nie miałbym takiego dream-teamu, bo nie lubię wydawać więcej niż mam. Lubię za to oszczędzać, a to by w klubie żużlowym nie przeszło. Wiesz co, ja do tej układanki nie pasuję. Chyba że w obecnej roli. Oglądam, komentuję, czasem pochwalę, zdecydowanie częściej skrytykuję, ale wszystko po to, żeby ten nasz żużlowy świat stał się lepszy.

Hynek: Nie mam wątpliwości, że w wielu leszczyńskich domach właśnie pospadały ogromne kamienie z serc. Przez parę minut odnotowano w mieście mistrzów Polski kilka stanów przedzawałowych, ale tabletki na ciśnienie powędrowały z powrotem na półkę. Dodam tylko jeszcze: psa masz, więc cytując klasyczny tekst z filmu Chłopaki nie płaczą. Na dobry początek chyba wystarczy.

Ostafiński: Ja mam psa, ty masz wygląd siedzącego psa, więc chyba wystarczy. Powiedz mi tylko jeszcze, co z nami nie tak. Inaczej sobie tą naszą świąteczną rozmowę wyobrażałem. Miało być miło i przyjemnie, nawet pochwaliliśmy prezesa Sparty, a kończymy jak zawsze. Jeszcze kibiców z Leszna prowokujesz zmianą nazwy. Co ja Morawski jestem?

Hynek: Od razu prowokuje. Na pewno dodałbyś kolorytu. Ciekawy jestem, czy byłbyś bardziej prezesem Mrozkiem lubiącym kręcić się po parku maszyn, czy prezesem Sadym latającym na wakacje przy okazji play-offów. Już widzę oczami wyobraźni te telefony w środku nocy, że powypisywałem głupoty o twoim klubie.

Ostafiński: Potraktowałbym cię zgodnie ze standardami, jakie obowiązują u mistrza Polski. Poszczułbym psem i nazwałbym cię: pajacem. A poważnie, to myślę, że z polityką informacyjną nie miałbym problemu. Akurat w te klocki jestem dobry.
Hynek: Fajnie, że daliśmy się ponieść trochę magii świąt. Bo to wyjątkowy czas i warto w tym okresie na moment odsunąć myśli od spraw poważnych, choć za dwa dni sielanka się skończy.

Ostafiński: Rozumiem jednak, że do zaleceń prezesa Sparty będziesz się nadal stosował i maszynkę do golenia zawsze będziesz miał pod ręką.
Hynek: Możesz być o to spokojny. Dłuższy zarost i tak mnie denerwuje.
Ostafiński: Już widzę to ogłoszenie w rubryce matrymonialnej: mężczyzna, niski, zarostu brak.

Czytaj także:
Mistrz Europy kierowcą karetki. Kiedyś jego wozili, teraz on wozi innych
Za i przeciw: Koronawirus będzie wygodną wymówką

Źródło artykułu: