Żużel. Zagraniczne federacje dały swoim zawodnikom szlaban. Duńska czołówka o Polsce może zapomnieć

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Kenneth Bjerre.
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Kenneth Bjerre.

Federacje duńska, szwedzka i brytyjska nie wyrażają zgody na starty swoich zawodników w Polsce. Chodzi o tych, którzy mają podpisane kontrakty z rodzimymi klubami. Bjerre, Pedersen, Iversen czy Lindbaeck na razie o PGE Ekstralidze mogą pomarzyć.

Zagranicznym federacjom bardzo nie spodobała się akcja PGE Ekstraligi ze skoszarowaniem startujących w niej zawodników w Polsce. Przypomnijmy, że w związku z planowanym na 12 czerwca startem ligi, obcokrajowcy mają przyjechać do nas 8 maja na obowiązkową kwarantannę. Mają zostać u nas, dopóki nie zmienią się przepisy dotyczące przekraczania granic. Jeśli te się nie zmienią, stranieri mają zdeklarować, że zostaną w Polsce na czas trwania ligi. Opuszczenie jej w trakcie sezonu miałoby skutkować karą zawieszenia i koniecznością zwrócenia pieniędzy.

Duńczycy, Szwedzi i Anglicy nie chcą się zgodzić na takie postawienie sprawy. Od kilku dni mówiło się, że Polska natrafi na opór. W końcu trzy federacje dały swoim zawodnikom szlaban na starty w naszej lidze. Chodzi oczywiście o tych żużlowców, którzy mają podpisane kontrakty w swoich narodowych ligach.

W związku z takim postawieniem sprawy problem będzie miała przede wszystkim eWinner 1. Liga, która planuje start na połowę lipca. W PGE Ekstralidze też mamy jednak kilku zawodników, których dotknie ta blokada. Póki co MrGarden GKM Grudziądz może pomarzyć o występach Kennetha Bjerre czy Nickiego Pedersena, a Moje Bermudy Stal Gorzów o Nielsie Kristianie Iversenie i Andersie Thomsenie. Kłopot z Antonio Lindbaeckiem ma Falubaz Zielona Góra.

Polskie kluby na razie podchodzą spokojnie do akcji zagranicznych federacji. To zawodnicy mający kontrakty w Danii, Szwecji i Anglii muszą sobie sprawę załatwić tak, żeby nic nie blokowało im jazdy w Polsce. Dla każdego z nich starty u nas będą lepszym finansowo rozwiązaniem. Nawet za nową regulaminową stawkę. W końcu 2500 zł za punkt w Polsce to więcej niż 500 w Danii. Nic dziwnego, że taki Bjerre już rozwiązuje kontrakt w Danii.

Ekstraliga też oczywiście zamierza porozmawiać z przedstawicielami zagranicznych federacji, by wypracować kompromis. W końcu, jak znikną przepisy o kwarantannie, to nie będzie potrzeby pozostawania zawodników w Polsce. Inna sprawa, że Anglia, Dania czy Szwecja będą miały kłopot z tym, żeby w tym roku ruszyć z rozgrywkami.

Czytaj także:
Zamienił żużel na kopalnię. Teraz górników zaatakował COVID-19
Bez Hamulców 2.0: Pan mnie nie straszy, panie Grzyb

ZOBACZ WIDEO: Kolejni sportowcy nie chcą trenować w COS-ach. Minister sportu komentuje: Uważam, że część dyscyplin może trenować w domu

Źródło artykułu: