Żużel. 11 tys. kilometrów w samochodzie? Tak może wyglądać droga Siergieja Łogaczowa do Polski

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Siergiej Łogaczow

Niemal 11 tys. km - tyle dzieli Władywostok i Rybnik. Taką trasę w najbliższym czasie będzie musiał pokonać Siergiej Łogaczow. W normalnych realiach nie byłoby to problemem. W dobie koronawirusa już tak.

ROW Rybnik nie pochwalił się jeszcze żadnym porozumieniem, po tym jak w PGE Ekstralidze zaczęły obowiązywać nowe, niższe stawki. Jednak akurat dogadanie się z Siergiejem Łogaczowem nie powinno być problemem. Rosjanin był wielkim wygranym minionego sezonu, odkryciem I-ligowych torów. Teraz Łogaczow po raz pierwszy w karierze chce się zmierzyć z najlepszą ligą świata.

Rosyjski zawodnik ostatnio zorganizował akcję Q&A na Instagramie. W serii szybkich pytań nie zabrakło tego o to, czy planuje przyjazd do Polski. Odpowiedź była twierdząca. "Postaram się przyjechać do Rybnika jak najszybciej" - skomentował zawodnik ROW-u.

Problem w tym, że Łogaczow na co dzień mieszka we Władywostoku, który mieści się w azjatyckiej części Rosji. Tamten rejon leży nad Morzem Japońskim, więc żużlowiec ma bliżej do Tokio niż Warszawy.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony

Najszybsza trasa samochodowa z Władywostoku do Rybnika według Google Maps liczy 10 601 kilometrów. Jej pokonanie wymaga spędzenia 136 godzin za kierownicą. Wspominamy o tym nieprzypadkowo, bo w dobie koronawirusa mocno ograniczone są ruchy samolotów. Może się okazać, że Łogaczow do Rybnika będzie musiał przyjechać na kołach.

Rosjaninowi pozostaje mieć nadzieję, że jakimś cudem uda mu się dotrzeć do Moskwy. Stamtąd trasa drogowa do Polski jest już znacznie prostsza. Przyjechanie do Rybnika ze stolicy Rosji to "tylko" 1600 kilometrów i 18 godzin w samochodzie.

Łogaczow nie powinien mieć też większych problemów z koniecznością spędzenia w Polsce całego sezonu. Jeden z fanów zapytał go nawet, czy chciałby kiedyś na stałe zamieszkać w naszym kraju. "Tak, bardzo lubię Polskę. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość" - odpowiedział.

Wpierw Rosjanin musi jednak podpisać aneks z ROW-em Rybnik. Biorąc jednak pod uwagę jego doświadczenia i to, że chociażby sezon 2018 przejeździł wręcz za darmo w Speedway Wandzie Kraków, bo ta nie płaciła zawodnikom, to zapewne Łogaczow nie będzie się w Rybniku targować o każdą złotówkę. Zwłaszcza że "Rekiny" do tej pory były dla niego sprawdzonym partnerem.

Czytaj także:
Kochaj albo rzuć. Czy w PGE Ekstralidze dojdzie do rozwodów?
Duńczycy dostali szlaban od federacji. Mogą zapomnieć o Polsce

Źródło artykułu: