[tag=9353]
Tyron Proctor[/tag] na co dzień łączy jazdę na żużlu z pracą w firmie South Yorkshire. To przedsiębiorstwo zajmujące się uzdatnianiem wody oraz jej dostarczaniem na terenie północnej Anglii.
Jako że jego praca jest kluczowa dla mieszkańców, Proctor otrzymał zgodę na opuszczanie domu i normalny tryb pracy również w okresie, gdy rząd Wielkiej Brytanii wprowadził narodową kwarantannę i wziął na swoje barki konieczność wypłacania pensji mieszkańcom.
- Otrzymałem status "kluczowego pracownika", więc od początku epidemii mogę chodzić codziennie do pracy. Czuję się zdrowy, nie mam żadnych objawów koronawirusa. Pomyślałem, że w tej sytuacji mogę pomóc tym, którzy nie mają tyle szczęścia. Dlatego zapisałem się jako wolontariusz, jestem gotów pomagać brytyjskiej służbie zdrowia NHS - oświadczył Proctor na stronie klubu King's Lynn Stars, z którym jest związany kontraktem na sezon 2020.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony
Proctor umieścił nawet w swoich social mediach odpowiednią grafikę zachęcającą kibiców, by w miarę możliwości również dołączyli do grona wolontariuszy. Szpitale na Wyspach ciągle potrzebują bowiem pomocy w związku ze sporą liczbą chorych na koronawirusa. W Wielkiej Brytanii potwierdzono dotąd prawie 190 tys. przypadków COVID-19.
- Z tego, co wiem, to zarejestrowało się prawie pół miliona osób. Dlatego muszę poczekać na maila z odpowiedzią, w jaki sposób mogę pomóc. Jeśli tylko będę w stanie, zrobię wszystko, co w mojej mocy. Muszę odpłacić się krajowi, który mi pomógł i stał się dla mnie domem przez ostatnich 12 lat - dodał pochodzący z Australii żużlowiec.
- Nie zrobiłem tego z żadnego innego powodu niż chęć pomocy. Dlaczego poinformowałem publicznie o tym, że zgłosiłem się na wolontariusza? Bo myślę, że jest tak wielu żużlowców, którzy teraz nie mają nic do roboty, więc razem moglibyśmy się ruszyć i zrobić coś dobrego - podsumował Proctor.
Chociaż przed laty Proctor uważany był za spory talent, to nie rozwinął skrzydeł. Obecnie Australijczyk ma 33 lata i stał się ligowym średniakiem w Wielkiej Brytanii. W polskiej lidze próbował swoich sił w barwach klubów z Poznania, Lublina i Wrocławia. Jego występy nie były jednak na tyle przekonujące, aby otrzymał większą liczbę szans.
Czytaj także:
Swindon zrozumiało decyzję Doyle'a
Michelsen chce zgody na wyjazd z Polski