Niepokojące informacje docierają do nas z Falubazu Zielona Góra. Kiepsko idą rozmowy klubu z zawodnikami dotyczące podpisania aneksów finansowych. Żużlowcy widząc działania drugiej strony, mają wrażenie, że działacze mocno liczą na to, że uda się zatrzymać skład za taryfę wynegocjowaną przez PGE Ekstraligę i Krzysztofa Cegielskiego, przewodniczącego stowarzyszenia zawodników.
Żużlowcy kręcą jednak nosem na jazdę za nie więcej niż 200 tysięcy za podpis i 2500 złotych za punkt. Zresztą dotąd tylko jeden z zawodników miał dostać za podpis więcej niż wspomniane 200 tysięcy. Jednak nawet on miał usłyszeć, że ta nadwyżka zostanie zaliczona na poczet zdobytych punktów.
Z naszych informacji wynika, że zawodnik sugeruje się, że mają sami negocjować aneksy. Być może klub liczy na to, że niewprawionych w rozmowach żużlowców uda się łatwiej ugłaskać niż wytrawnych negocjatorów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Realu pokazał, jak trenuje w domu
Dodajmy, że wielkim przegranym negocjacji może się okazać Patryk Dudek, który dotąd dostał tylko 25 tysięcy, a teraz miał usłyszeć, że musi ratować klub, godząc się na niskie stawki. Klub nie pierwszy raz zwraca się do Dudka w ciężkich sytuacjach i zawsze może na niego liczyć.
Spytaliśmy prezesa Falubazu Wojciecha Domagałę, czy rzeczywiście rozmowy dotyczące aneksów wyglądają tak kiepsko, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Zresztą podobnie było, gdy pytaliśmy, czy spółka Falubaz rozpoczęła ten rok z długiem rzędu 1,8 miliona złotych. Być może ten temat jakoś wiąże się z historią z aneksami.
Czytaj także:
Zmarzlik czeka na moment, w którym zaspokoi głód jazdy
Trybunał Arbitrażowy przy PKOl chce szybko rozpatrzyć sprawę Drabika