POLADA odrzuciła wniosek pełnomocnika Maksyma Drabika o przyznanie zawodnikowi wstecznego TUE w sprawie przyjęcia kroplówki przed ubiegłorocznym finałem PGE Ekstraligi. Mecenas Łukasz Klimczyk już zapowiedział złożenie wniosku do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl. Teraz tam chce się ubiegać o TUE, bo mając je, zamyka sprawą. TUE uzasadniałoby przyjęcie kroplówki, więc Drabik byłby w świetle prawa czysty i mógłby się skupić na jeździe.
Trybunał Arbitrażowy jeszcze nie dostał pisma w sprawie Drabika, ale pani Romana Troicka-Sosińska, rzecznik prasowy instytucji, zapowiada, że postara się ona szybko rozpatrzyć sprawę. - Jeśli w przyszłym tygodniu dostaniemy wniosek, a wiemy, że sprawa jest pilna, to zrobimy wszystko, żeby rozstrzygnąć problem przed startem rozgrywek - mówi Troicka-Sosińska.
- Adwokat reprezentujący zawodnika był już w Trybunale i zna procedurę, więc będzie wiedział, jak pewne sprawy przyspieszyć - kontynuuje Troicka-Sosińska. - Z naszej strony wygląda to tak, że przyjmujemy wniosek, potem wnosimy opłatę od niego, wreszcie sekretarz wyznacza skład. Temat jest medialny, zatem wiemy, że dobrze byłoby wydać orzeczenie do 12 czerwca. To jest nieco ponad miesiąc, więc jest duża szansa, że w tym terminie się wyrobimy.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony
Od pani rzecznik dowiadujemy się, że jeśli orzeczenie Trybunału Arbitrażowego będzie niekorzystne, to potem mecenas Klimczyk może złożyć zażalenie do Sądu Najwyższego. Bazując na wiedzy z ostatnich przesłuchań przed POLADA, można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że to się może tak skończyć. Z naszych informacji wynika bowiem, że nie jest tak, jak mówi obrońca Drabika, że jedynym powodem odrzucenia wniosku o TUE przez antydopingówkę było zbyt późne jego złożenie.
Oczywiście złożenie wniosku kilka miesięcy po finale to główny powód jego odrzucenia. Były też jednak inne. Po pierwsze pojawiły się wątpliwości dotyczące zeznań składanych przez lekarza zawodnika. Po drugie nie wykazano, że przed zastosowaniem kroplówki wykorzystano wszystkie dozwolone środki. Wreszcie sam Drabik nie wskazał obiektywnych okoliczności, które przeszkodziły mu w złożeniu wniosku o retro-TUE we wcześniejszym terminie.
Drabik tłumaczył, że lekarz klubowy Betard Sparty Wrocław powiedział mu, że przyjęcie pół litra kroplówki nie było zabronione, że mógł to zrobić. To jednak kiepskie tłumaczenie, zważywszy na fakt, że już na kontroli, na której przyznał się do przyjęcia kroplówki, usłyszał, że to niezgodne z przepisami. I choćby na tej podstawie powinien był błyskawicznie złożyć wniosek.
Czytaj także:
Zakażenie w żużlu praktycznie niemożliwe
Złoty interes w czasach koronawirusa