Żużel. Za i przeciw. Kapitan Fogo Unii do zmiany. Pawlickiemu zostały treningi na przydomowym torze

Leszno poradzi sobie bez Pawlickiego. Trzy lata dominacji ma swoją wymowę. Są instytucje gościa. Zawodnicy będą walić drzwiami i oknami, aby tylko założyć plastron z Bykiem. Nie wiem tylko, czy to zadziała w drugą stronę i Piotr ogarnie się bez Unii.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Piotr Pawlicki po wygranym biegu WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki po wygranym biegu
Od ponad dziesięciu lat w polskim sporcie funkcjonuje jedna wenta. Dziś już wiemy, że piętnaście sekund na wyprowadzenie akcji w piłce ręcznej to dużo czasu. Piłkarz Kamil Grosicki załatwia z reguły sprawy transferowe tuż przed zamknięciem okienka, na pograniczu deadline day. Od czwartku swoją jednostkę odmierzania minut mają też w żużlu. Jeden Pawlicki, to inaczej kwadrans przed północą.

Jeszcze parę godzin temu wydawało się, że w zacnym gronie zawodników, którzy nie przystali na nowe warunki kontraktów będzie braterski duet wsparty Emilem Sajfutdinowem. Z grona trzech muszkieterów w ostatniej chwili wypisał się Przemysław Pawlicki. Pisząc kolokwialnie, zmiękło mu to i owo

Piotr natomiast tak twardo się na negocjował z macierzystą Fogo Unią Leszno, że na razie zostały mu treningi na przydomowym torze, które parę tygodni temu tak sobie w mediach społecznościowych chwalił.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Niedawno na ekrany kin wchodził film "Pan T." z Pawłem Wilczakiem w roli głównej. Panowie P. chociaż młodzi, też zapisaliby kilka rozdziałów książki, gdyby tylko zechcieli takową wydać. Od niemal dekady przylgnęła do nich łatka twardych i nieustępliwych negocjatorów. Strojenie fochów na nic się zdało, w 2011 roku odesłał ich z kwitkiem ówczesny prezes Józef Dworakowski. Skończyło się wypożyczeniem do Polonii Piła.

Dziarski pan Józek, właściciel firmy Agromix, na każdym kroku udowadniał, że jemu na odcisk lepiej nie nadepnąć. Klub z Leszna, przed erą rządów Piotra Rusieckiego prowadził żelazną ręką i najwidoczniej przekazał następcy odpowiednie instrukcje. Że z zawodnikami trzeba krótko i nie ma znaczenia, czy żużlowiec nosi status gwiazdy.

Można nie lubić Rusieckiego za różne "odpały", ale w tym przypadku pokazał cojones. Nie patyczkował się. I Pawlicki i Sajfutdinow od lat podnoszą z toru w Lesznie grube miliony, a kiedy klub znalazł się na zakręcie i potrzebował do przeżycia podpięcia pod respirator, oni zadecydowali, że w ratowanie pacjenta się nie włączą.

Przemek poszedł po rozum do głowy i jako ostatni wszedł na grudziądzki pokład, ale nie chciałbym być w skórze kibiców mistrzów Polski. Od lat zapalczywie bronili swojego kapitana i wychowanka, Piotrusia Pana, jak go nazywali, by w czwartek dostać od niego soczystego liścia. Może teraz parę osób przejrzy na oczy, że młodszy z klanu nie jest taki krystaliczny.

Leszno poradzi sobie bez Pawlickiego i Sajfutdinowa. Trzy lata dominacji ma swoją wymowę. Są instytucje gościa. Zawodnicy będą walić drzwiami i oknami, aby tylko założyć plastron z Bykiem. Nie wiem tylko, czy to zadziała w drugą stronę i Piotr ogarnie się bez Unii, gdzie zawsze był traktowany na specjalnych zasadach, podkreślając tożsamość z lokalnym środowiskiem. Tym bardziej, że to nie pierwszy taki numer w wykonaniu familii.

Pawlicki parafował umowę warszawską, więc strony w każdej chwili mogą wrócić do negocjacyjnego stołu. Powiedziałbym nawet, że to bardzo prawdopodobne. Podpisując taki papier poszerzyli sobie po prostu termin na wypracowanie kompromisu. Tylko, że smród będzie się unosił i ot tak ciężko go będzie wywietrzyć. Najtrudniej bowiem odbudować nadszarpnięte zaufanie, zwłaszcza wśród fanów, a po siódmym maja, to wisi na włosku.

Słówko o młodym i nowym w tych zasiadających na najwyższych stołkach Marcinie Murawskim - szef MrGarden GKM-u Grudziądz również pokazał, że żadne pogrywanie u niego nie przejdzie. Nie ugiął się i za to brawo przy otwartej kurtynie.

Apel i drobna sugestia. Gdybym był w butach prezesa, trenera, rady drużyny, nawet gdyby Pawlicki jakimś cudem wrócił z podkulonym ogonem, opaskę kapitana i tak bym mu zabrał, rozdzielając między duet Jarosław Hampel - Janusz Kołodziej. Raz, że nie wierzę, iż im zaoferowano więcej niż Pawlickiemu, dwa, ich status i osiągnięcia wskazywałyby, że im wolno więcej, a jednak szybko przystali na cięcia. A tak po prawdzie, będąc na finałach 2019 i dyskutując z sympatykami leszczynian, ci raczej bardziej już cenią np. Kołodzieja niż Piotra. A to już o czymś świadczy.

CZYTAJ TAKŻE: Pawlicki kazał na siebie czekać, ale aneks podpisał
CZYTAJ TAKŻE: Dwie gwiazdy Unii Leszno bez porozumienia

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×