Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że jeżeli jakaś liga żużlowa w Europie ma jechać w czasie pandemii COVID-19, to będzie to właśnie liga szwedzka. Kraj z północy Starego Kontynentu zasłynął tym, że nie wprowadził praktycznie żadnych ogólnokrajowych restrykcji sanitarnych. Teraz jednak widać tego pierwsze negatywne efekty i co więcej, szwedzka gospodarka nie uniknęła zapaści gospodarczej. Obecnie to właśnie tam jest jeden z najwyższych współczynników umieralności na COVID-19, a szacowany spadek PKB wynosi ok. 7 proc. w skali roku (przy 4,5 proc. szacowanym spadku PKB Polski - przyp. red.).
Bauhaus-Ligan miała wystartować najpierw w czerwcu, potem mówiło się o lipcu, ale w tym momencie start rozgrywek coraz bardziej się oddala. - Zasadniczo żużel sport jest obecnie wstrzymany na całym świecie. Jednak widzimy, że w Niemczech wystartowała piłkarska Bundesliga, a w Polsce 12 czerwca wystartuje PGE Ekstraliga. My w Szwecji wciąż żyjemy w niepewności - mówił Mikael Holmstrand, wiceprezes ESS, która zarządza szwedzką ligą.
Holmstrand, który jest jedną z osób decyzyjnych Bauhaus-Ligan, w wywiadzie dla "www.elitespeedway.com" ogłosił również, że 11 sierpnia jest datą graniczną pozwalającą na rozegranie w miarę normalnego sezonu ligowego. Ewentualny późniejszy start oznaczałby już zdecydowaną zmianę w formacie rozgrywek i np. ograniczenie do jednej rundy spotkań.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Oprócz sytuacji w kraju, Bauhaus-Ligan będzie musiała zmierzyć się z jeszcze jednym problemem. Obecne zasady sanitarne obowiązujące w PGE Ekstralidze nie pozwalają zawodnikom na starty w innych rozgrywkach europejskich. Wiele wskazuje, że podobnym torem mogą podążyć rozgrywki eWinner 1. Ligi i 2. Ligi Żużlowej. W takiej sytuacji bardzo duże problemy kadrowe będą mieć zespoły z ligi szwedzkiej.
- Drużyny, które rozpoczną sezon 2020 nie będą zespołami, którymi planowały być przed sezonem. Nie wszyscy będą mogli startować w naszych rozgrywkach. Wystarczy spojrzeć na Polskę i tamtejsze zasady przekraczania granic oraz kwarantannę. Mam nadzieję, że regulacje dla żużlowców zostaną tam zmniejszona, ponieważ czym różni się zawodnik od np. kierowcy tira, który przejeżdża przez granicę ze swoim ładunkiem - wskazywał wiceprezes ESS.
Szwedzi jednak najbardziej obawiają się osłabienia ze strony eWinner 1. Ligi. Obecnie trudno wyrokować jak w lipcu będzie wyglądało przekraczanie granic w Europie, jednakże jeżeli niższe ligi polskie będą działać na podobnych zasadach jak PGE Ekstraliga, to Bauhaus-Ligan będzie miała duży problem.
- Rozmawiałem z niektórymi szwedzkimi zawodnikami, którzy będą jeździć w eWinner 1. Lidze i na ten moment nie wiedzą dokładnie, jakie regulacje ich spotkają - mówił Holmstrand. - Mam jednak odczucie, że nie pozwolą się zamknąć w Polsce bez alternatyw. Z jednej strony w polskiej pierwszej lidze jest nieco mniej pieniędzy niż u nas, ale ciągle są to dobre pieniądze. W przypadku kiedy wielu zawodników ma na utrzymaniu rodzinę, a w Szwecji ciągle brakuje konkretów co do startu rozgrywek, to nie zdziwię się, jak wybiorą jazdę w Polsce i kilka miesięcy "na wygnaniu" - podsumował Szwed.
Zobacz także: Jason Doyle chce ligi z pełnymi trybunami
Zobacz także: Komisarze sanitarni opanują polskie stadiony