Żużel. PGE Ekstraliga złożyła projekt u ministra i pojedzie z kibicami, choć to się nie opłaca

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik, Mateusz Bartkowiak.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik, Mateusz Bartkowiak.

Premier Mateusz Morawiecki zgodził się, by ligowe mecze piłkarskie i żużlowe rozgrywać przy 25-procentowanym zapełnieniu trybun. PGE Ekstraliga już złożyła u minister sportu projekt wpuszczenia kibiców w zaostrzonym reżimie sanitarnym.

W tym artykule dowiesz się o:

Minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk otrzymała z PGE Ekstraligi projekt rozgrywania meczów z 25-procentowym obłożeniem trybun przy zaostrzonym reżimie sanitarnym. Jest już praktycznie przesądzone, że od 19 czerwca, od drugiej kolejki, kibice pojawią się na stadionach. Stanie się tak, choć klubom się to nie opłaca.

Koszt obsługi meczu przy zaostrzonym reżimie sanitarnym będzie wyższy niż w przypadku spotkania rozgrywanego bez żadnych rygorów. Prezesi już policzyli, że przy 25-procentowym zapełnieniu obiektu, w najlepszym razie, wyjdą na zero. A może nawet delikatnie dopłacą. W zasadzie tylko Moje Bermudy Stal Gorzów może liczyć na zysk, bo ma skyboxy, na których rok temu zarobiła milion złotych. Po wdrożeniu środków bezpieczeństwa i ograniczeniu liczby ludzi na metr kwadratowy, Stal nie będzie pewnie mogła liczyć na takie zyski. Niemniej i tak ma szansę być na plusie.

Zasadniczo kluby nie podchodzą ze zbyt wielkim entuzjazmem do projektu 25 procent. Nie tylko ze względu na koszty (a przecież już każda z drużyn poniosła w związku z koronawirusem konkretne straty), ale i z powodu możliwych waśni na linii klub - kibice. Nic dziwnego, że prezes Motoru Lublin Jakub Kępa rzucił nawet hasło: wszyscy albo nikt. Bo jak tu wybrać te kilka tysięcy, w momencie, gdy chętnych jest trzy razy więcej.

Oczywiście finalnie wszystkie kluby wpuszczą fanów z nadzieją, że 25 procent szybko zamieni się na 50, bo wtedy pojawią się tak potrzebne zyski. Inna sprawa, że jak będą zyski, to wtedy do prezesów zadzwoni Krzysztof Cegielski, prezes stowarzyszenia zawodników. Jest niepisana umowa między działaczami i żużlowcami, że w razie powrotu kibiców, kluby podniosą zawodnikom gażę.

Czytaj także:
Hampel do wzięcia. ROW tylko jedną z opcji
Czy mistrz Polski straci menedżera. Pojawił się zgrzyt

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Komentarze (21)
avatar
RECON_1
2.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Coz,bez kibicow zle,z nimi jeszcze gorzej...i badz tu madry. 
avatar
POLONISTA Z KRWI I KOŚCI
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Paranoja! Dla mnie wszyscy albo nikt nie wchodzi! Kogo zatem wpuścić z karnetem? Jak wybrać? Ròwni I ròwniejsi? A tych jednorazowych olać? Co za parodia I i szajs.... I jeszcze wirusa złapać? Czytaj całość
avatar
Rysio-z-Klanu
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A nabiję tobie komentarze Darek w końcu dziś Dzień Dziecka:) #komentarzusunięty.... 
avatar
Bartosz Jawna Pensja Krajewski
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
avatar
CKM_
1.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Nie podoba mi się. Kibic z karnetem okaże się "ważniejszy" od tego co zawsze kupuje bilet (nawiasem mówiąc na tym z biletami klub zarabia więcej). Będzie duże niezadowolenie wśród kibiców i pre Czytaj całość