Mając tak silne żużlowe geny wydawało się, że Vaclav i Jan Kvechowie pójdą w ślady swojego dziadka, wujka i ojca. Początkowo wcale na to się jednak nie zapowiadało.
Rodzice starali się trzymać ich z dala od motocykli. Ostatecznie rozpoczęli swoją przygodę z żużlem. Jak na razie więcej szczęścia ma młodszy z nich - Jan, który został zawodnikiem Falubazu Zielona Góra. Droga Vaclava jest znacznie bardziej kręta, m.in. z uwagi na kontuzje.
- Przekonanie rodziców było prawie niemożliwe. Prawie codziennie rozmawialiśmy o wyścigach i zawsze mieliśmy przed oczami motocykle, ponieważ tata utrzymywał się z ich napraw. W tym czasie brał udział w niektórych zawodach i zabierał nas ze sobą - wspominał po latach Kvech w rozmowie z speedwaya-z.cz.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
- Nigdy nie mieliśmy motocykla jako takiego. Jeździliśmy na rowerach i wyobrażaliśmy sobie, że ścigamy się na motocyklach - dodał starszy z braci.
Vaclav Kvech po raz pierwszy wsiadł na motocykl crossowy dzięki swojemu wujkowi, Petrowi. W końcu, po długich staraniach, dostał pozwolenie na jazdę na żużlu. Swoją przygodę rozpoczął w 2014 roku, a rok później, wraz z bratem Janem, regularnie ścigali się w zawodach młodzieżowych.
Problemy starszego z braci zaczęły się na początku sezonu 2017 podczas zawodów w Pilznie. Spekulowano, że turniej zostanie odwołany z powodu niebezpiecznego toru. Zmagania ruszyły i już w pierwszym biegu doszło do karambolu z udziałem Jana Mihalika i Vaclava Kvecha, który wpadł w swojego rywala.
18-letni wówczas Vaclav opuścił kilka turniejów, a później - jak się okazało - jeździł z niezaleczoną kontuzją. Po sezonie musiał poddać się operacji i stracił cały kolejny rok. W tym czasie kariera jego młodszego brata ruszyła do przodu.
Vaclav Kvech nosił się z zamiarem zakończenia kariery i był bliski podjęcia tej decyzji. Na tor wrócił na próbę, na początku sezonu 2019. - Gdy wyjechałem na tor, powoli przejechałem dwa okrążenia i przez głowę przemknęło wiele myśli. Co się stanie, jeśli dodam gazu. Powiedziałem sobie "teraz albo nigdy". Dodałem gazu i poszło. Kupiłem motocykl i wróciłem - powiedział.
Przed Vaclavem Kvechem ostatni sezon w gronie juniorów. 21-latek ma spore plany. - Szczerze mówiąc koronawirus mnie wkurzył. Nie mogłem się doczekać tego sezonu. Mam wielkie plany. Zobaczymy, jak to wszystko pójdzie - zakończył czeski zawodnik.
Na otwarcie sezonu 2020 Kvech wziął udział w I rundzie Pucharu Czech w Pardubicach. Zajął dziewiąte miejsce, co można uznać za przyzwoity wynik. Zapisał na swoim koncie biegowe zwycięstwo, w pokonanym polu zostawiając m.in. Petra Chlupaca. Czeka go sporo pracy, aby dogonić młodszego brata.
Czytaj także:
- Niels Kristian Iversen komplementuje Bartosza Zmarzlika. Nazywa go ikoną Gorzowa
- eWinner Apator Toruń może spokojnie oczekiwać na start rozgrywek. Wszyscy zawodnicy dogadali się z klubem