O 2019 roku Sebastian Niedźwiedź będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Wystartował w zaledwie czterech meczach borykającej się z wielkimi problemami finansowymi Speedway Wandy Kraków (śr. bieg. 1,350), a na zakończenie sezonu zaliczył dwa biegi w PGE Ekstralidze, w barwach Falubazu Zielona Góra.
- Poprzedni sezon był dramatem, ale taki jest żużel. Wiedziałem, na co się piszę. Ze względu na sytuację z Wandą Kraków było trudno finansowo, ale temat jest już dawno zamknięty. Optymistycznie patrzę w przyszłość, jestem dobrej myśli - stwierdza Sebastian Niedźwiedź.
Swoją karierę będzie kontynuował w Falubazie Zielona Góra, z którym związany jest od kilku sezonów. Trudno się jednak spodziewać, by w drużynie prowadzonej przez trenera Piotra Żyto miał okazję do regularnych występów, a właśnie na tym mu najbardziej zależy.
- Przede wszystkim chciałbym jeździć. W ubiegłym sezonie, ze względu na problemy finansowe w Wandzie Kraków, większość czasu przesiedziałem na ławce, co wpłynęło na dalszy rozwój - podkreśla Niedźwiedź, który ma już za sobą kilka jednostek treningowych przed sezonem 2020.
- Czuję się super, nawet lepiej niż w trakcie pierwszych treningów w Opolu. Wtedy ręce - po tym całym wysiłku w okresie przygotowawczym - inaczej reagowały. Teraz jest świetnie - zaznacza Sebastian Niedźwiedź.
Zobacz też:
Żużel. Jepsen Jensen liczy na powrót kibiców. Chce zakończyć sezon przy pełnych trybunach
Żużel. W Falubazie już pierwsza "kontuzja". Ucierpiał... trener
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams