Żużel. Moje Bermudy Stal Gorzów - Fogo Unia Leszno. Nawet mistrz świata potrzebuje sparingów

Po meczu w Gorzowie widać, że żużlowcom przed startem PGE Ekstraligi brakowało meczów sparingowych. Treningi we własnym gronie to nie to samo. Nawet mistrz świata, Bartosz Zmarzlik nie mógł odnaleźć ustawień motocykli.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Bartosz Zmarzlik w poprzednim sezonie na swoim domowym torze wykręcił fantastyczną średnią biegową 2,553. Nawet Piotr Pawlicki, który przecież raczej nie uchodzi za wielkiego fana aktualnego mistrza świata mówił na antenie nSport+, że to Bartosz Zmarzlik jest królem gorzowskiego toru. W niedzielny wieczór berło ukradł mu nie ko inny tylko Pawlicki, który był bohaterem spotkania. Lider Moje Bermudy Stal Gorzów zdobył 10 punktów i 1 bonus w siedmiu wyścigach. Wygrał zaledwie jeden bieg. Nomen omen po fenomenalnej walce z Pawlickim. Średnia z pierwszego meczu Zmarzlika to 1,571. Punkt mniej niż w całym poprzednim sezonie na gorzowskim torze.

- Największym problemem całej drużyny jest brak startów. Rywal się lepiej odnalazł w tej rzeczywistości - mówił Bartosz Zmarzlik na antenie nSport+. Mistrz świata przegrywał wyjście spod taśmy. Na dystansie fantastycznymi umiejętnościami próbował nadrabiać fakt, że sprzęt nie był tak szybki jak zazwyczaj.

- Wszystkie motocykle dobrze działają, ale korekty, których dokonywałem nie szły w dobrą stronę. Pierwsze koty za płoty, pierwsze śliwki robaczywki - dodał Zmarzlik. Można być pewnym, że aktualny mistrz świata szybko wyciągnie wnioski i wkrótce będzie znów brylował. To, że nie zapomniał przez zimę, jak się jeździ, udowodnił kapitalną walką w wyścigu numer siedem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Grzegorz Zengota: Hampel to nie jest mój problem
Zmarzlik już na inaugurację meczu nie wytrzymał na starcie i dotknął taśmy. Zrobił to pierwszy raz od czterech lat. W całych zawodach sędzia Artur Kuśmierz kilka razy musiał przerywać wyścigi i upominał ostrzeżeniami żużlowców. W ostatnim biegu, który decydował o losach meczu, najpierw drgnął Piotr Pawlicki, a w drugim podejściu taśmy dotknął Krzysztof Kasprzak. Choć speedway w niedzielny wieczór na Jancarzu był przedniej jakości, to jednak widać było, że niektórym zawodnikom brakuje sparingów. Samo jeżdżenie we własnym gronie tylko na swoim torze, to za mało.

Wspomniał o tym Szymon Woźniak, który na antenie nSport+ mówił o długich i wyczerpujących przygotowaniach na swoim torze. To jednak nie wystarczyło, by wygrać z Fogo Unią Leszno. - Ciężko mi określić, czy jakiś sparing by nam pomógł? Nie chcę się tłumaczyć pogodą. Podchodzimy do tego wyniku z pokorą i szacunkiem. Gratulacje dla mistrza Polski. Lepiej czegoś nie wiedzieć na początku niż na koniec sezonu - powiedział były indywidualny mistrz kraju.

Zobacz także:
Cudu nie było. Egzekucja w Rybniku

Pawlicki przyćmił Zmarzlika i dał wygraną po pięciu latach

Czy jesteś zaskoczony występem Bartosza Zmarzlika na inaugurację PGE Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×