Żużel. Moje Bermudy Stal Gorzów - Fogo Unia Leszno. Nawet mistrz świata potrzebuje sparingów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Po meczu w Gorzowie widać, że żużlowcom przed startem PGE Ekstraligi brakowało meczów sparingowych. Treningi we własnym gronie to nie to samo. Nawet mistrz świata, Bartosz Zmarzlik nie mógł odnaleźć ustawień motocykli.

[tag=21019]

Bartosz Zmarzlik[/tag] w poprzednim sezonie na swoim domowym torze wykręcił fantastyczną średnią biegową 2,553. Nawet Piotr Pawlicki, który przecież raczej nie uchodzi za wielkiego fana aktualnego mistrza świata mówił na antenie nSport+, że to Bartosz Zmarzlik jest królem gorzowskiego toru. W niedzielny wieczór berło ukradł mu nie ko inny tylko Pawlicki, który był bohaterem spotkania. Lider Moje Bermudy Stal Gorzów zdobył 10 punktów i 1 bonus w siedmiu wyścigach. Wygrał zaledwie jeden bieg. Nomen omen po fenomenalnej walce z Pawlickim. Średnia z pierwszego meczu Zmarzlika to 1,571. Punkt mniej niż w całym poprzednim sezonie na gorzowskim torze.

- Największym problemem całej drużyny jest brak startów. Rywal się lepiej odnalazł w tej rzeczywistości - mówił Bartosz Zmarzlik na antenie nSport+. Mistrz świata przegrywał wyjście spod taśmy. Na dystansie fantastycznymi umiejętnościami próbował nadrabiać fakt, że sprzęt nie był tak szybki jak zazwyczaj.

- Wszystkie motocykle dobrze działają, ale korekty, których dokonywałem nie szły w dobrą stronę. Pierwsze koty za płoty, pierwsze śliwki robaczywki - dodał Zmarzlik. Można być pewnym, że aktualny mistrz świata szybko wyciągnie wnioski i wkrótce będzie znów brylował. To, że nie zapomniał przez zimę, jak się jeździ, udowodnił kapitalną walką w wyścigu numer siedem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Grzegorz Zengota: Hampel to nie jest mój problem

Zmarzlik już na inaugurację meczu nie wytrzymał na starcie i dotknął taśmy. Zrobił to pierwszy raz od czterech lat. W całych zawodach sędzia Artur Kuśmierz kilka razy musiał przerywać wyścigi i upominał ostrzeżeniami żużlowców. W ostatnim biegu, który decydował o losach meczu, najpierw drgnął Piotr Pawlicki, a w drugim podejściu taśmy dotknął Krzysztof Kasprzak. Choć speedway w niedzielny wieczór na Jancarzu był przedniej jakości, to jednak widać było, że niektórym zawodnikom brakuje sparingów. Samo jeżdżenie we własnym gronie tylko na swoim torze, to za mało.

Wspomniał o tym Szymon Woźniak, który na antenie nSport+ mówił o długich i wyczerpujących przygotowaniach na swoim torze. To jednak nie wystarczyło, by wygrać z Fogo Unią Leszno. - Ciężko mi określić, czy jakiś sparing by nam pomógł? Nie chcę się tłumaczyć pogodą. Podchodzimy do tego wyniku z pokorą i szacunkiem. Gratulacje dla mistrza Polski. Lepiej czegoś nie wiedzieć na początku niż na koniec sezonu - powiedział były indywidualny mistrz kraju.

Zobacz także:
Cudu nie było. Egzekucja w Rybniku

Pawlicki przyćmił Zmarzlika i dał wygraną po pięciu latach

Komentarze (13)
avatar
tylko asseco mistrz
16.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dajcie spokój widć było że za bardzo chciał troszke błedów ale to nic wszystkim się zdarzają,przypomnijcie sobie jak zdobywał MŚ to jest wane a nie jakiś tam pierwszy mecz w sezonie...szacunek Czytaj całość
avatar
yes
15.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Wizyta prezydenta nie pomogła w jeździe... Proszę nie usuwać - SF pisały i wspominały 4 razy w dniach 29-31 maja o tym, że prezydent był gościem żużlowca. 
avatar
Wściekły Byk
15.06.2020
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Dobrze że my odjechaliśmy te wszystkie sparingi... Co za pierdoły. Zmarzlik po prostu wiecznie nie będzie wygrywał 
avatar
mglexar
15.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jotefiks@ - Takie pierdoły to może opowiadać nawalony wujek u szwagra na imieninach. Skoro jest to aż tak absurdalne to nie może być zabawne. 
avatar
zgryźliwy
14.06.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ależ wspaniale, że Karczmarz dał się przebłagać i nie zakończył kariery. To potężnie wzmocniło moc Stali Gorzów.