[tag=21019]
Bartosz Zmarzlik[/tag] rozpoczął hitowy mecz pomiędzy Moje Bermudy Stalą Gorzów a Fogo Unią Leszno od dotknięcia taśmy, co mistrzowi świata zdarza się niezwykle rzadko. W drugim swoim wyścigu lider gorzowian przegrał z Dominikiem Kuberą. Jakaż musiała być zatem sportowa złość w Bartoszu Zmarzliku, kiedy podjeżdżał pod taśmę do wyścigu siódmego, w którym pojechał niczym swój mentor, Tomasz Gollob.
Start do wyścigu siódmego wygrał Piotr Pawlicki. Zmarzlik rzucił się za nim w pogoń. Na początku drugiego okrążenia, reprezentant gospodarzy wszedł pod łokieć leszczynianina, ale tym razem nie wysforował się jeszcze na prowadzenie. Fizyki nie dało się oszukać. Pawlicki utrzymał liderowanie, ale nie na długo. Na kolejnym okrążeniu doszło nawet do kontaktu liderów obu drużyn. Pawlicki deflektorem potrącił przednie koło Zmarzlika. Mistrz świata musiał zamknąć gaz, ale nie upadł.
Adrenalina sięgnęła zenitu. Komentujący zawody w nSport+ Tomasz Dryła wydzierał się wniebogłosy, że to nie jest tylko walka o ligowe punkty, sugerując podteksty pomiędzy Zmarzlikiem i Pawlickim. Głośno o tym było w poprzednim sezonie, ale także w przerwie zimowej. - Dużo w zimie się o nas mówiło, a wcale tak nie jest, jak piszą ci, którzy w ogóle nie znają się na sporcie - ripostował od razu w rozmowie z Łukaszem Bentzem Piotr Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Zawodnicy Motoru dostali strzał w kolano? To brutalna strona sportowego biznesu
Ostatecznie na mecie wyścigu siódmego pierwszy zameldował się Bartosz Zmarzlik, który pojechał fenomenalnie na ostatnim wirażu. Wszedł tzw. piką przy krawężniku, wysunął się na szeroką i utrzymał znakomitą prędkość, wygrywając z Pawlickim o długość motocykla. - To był wyścig sezonu - krzyczał Tomasz Dryła. Ręce faktycznie same składały się do oklasków, bo Pawlicki ze Zmarzlikiem pokazali kapitalny speedway.
- Ciężko było obrać odpowiednią ścieżkę, żeby nie słyszeć go z tyłu. Bartek słynie z tego, że walczy do końca. On jest królem tego toru. Nie ma się co dziwić, że on tak tutaj szarżuje - oceniał walkę ze Zmarzlikiem na antenie nSport+ Piotr Pawlicki.
Ekspert w telewizyjnym studio Grzegorz Zengota również nie krył ekscytacji walką dwóch polskich żużlowców. - Ostatnia pika Bartosza Zmarzlika przypomniała wyścig Tomka Golloba z Jimmy Nilsenem z Grand Prix we Wrocławiu z 1999 roku. Miód malina - delektował się Zengota. Rzeczywiście, akcja Zmarzlika może trochę przypominała szarżę Golloba. Zmarzlik jednak nie odbijał się od bandy, tak jak Gollob. Efekt końcowy był taki sam. Kibice akcję Golloba wspominają przez lata. Atak Zmarzlika z pewnością będzie komentowany przez sezon 2020 i kto wie, czy faktycznie nie zostanie wyścigiem roku.
Zobacz także: Co z rozwojem juniorów? GKSŻ ma plan
Zobacz także: Cudu nie było. Egzekucja beniaminka