Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Mecz ROW – Falubaz był reklamowany, jako spotkanie, które rybniczanie muszą wygrać, chcąc mieć nadzieję na utrzymanie. To chyba już jej nie mają?
Piotr Żyto, menedżer RM Solar Falubazu Zielona Góra: Tak tego nie odbieram. Napinkę robiły media i pseudofachowcy. My niczego nie rozpowiadaliśmy. U nas była tak potrzebna do dobrych przygotowań cisza. Zresztą niech fachowcy myślą, co chcą, a my już czekamy na kolejny sprawdzian z Włokniarzem u siebie. Wtedy będzie więcej można powiedzieć o zespole. Na razie cieszę się z postawy młodzieży. Pojechała super zawody.
Co pan w ogóle wie o swojej drużynie po meczu z rywalem, który okazał się słaby.
Wiem, że mamy głębokie rezerwy, bo jeszcze Vaculik i Lindbaeck nie pokazali wszystkiego, na co ich stać. Z drugiej strony Piotr Protasiewicz, wbrew krążącym opiniom, jedzie i to dobrze. Zasadniczo ciężko o jakieś głębsze wnioski, bo wynik meczu w Rybniku ustawiły pola startowe. W pierwszej fazie zawodów najlepsze było trzecie, w kolejnej drugie. Pierwsze i czwarte, to była porażka. Zawodnicy z nich startujący mieli kłopot, żeby cokolwiek zrobić. Wracając do Protasiewicza, to on akurat dokonał niemożliwego, bo mając gorsze, objechał szybkiego Roberta Lamberta.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Nie powinno tak być, że sezon rusza, a sprawa Drabika nie jest rozwiązana
Mówi pan, że wynik determinowały pola startowe. Rozumiem, że mieliście do nich szczęście?
Wręcz przeciwnie. Nie mieliśmy szczęścia. Po prostu nasi zawodnicy wykrzesali z siebie więcej, pokazali się z dobrej strony. Protasiewicz dwa razy dobrze punktował ze słabszych pól. W sumie zdobył 10 punktów. Dudek jeden mniej, ale miał cztery bonusy.
A Vaculik, dlaczego słabiej wypadł?
Nie leży mu rybnicki tor, popełniał też błędy na trasie. Już do mnie dzwonił po meczu, prosił, żebym spojrzał na jego wyścigi, przeanalizował je pod kątem tego, co było w nich złe. To ambitny sportowiec, profesjonalista. W następnym meczu będzie znowu liderem.
Najsłabszym ogniwem w Rybniku był Lindbaeck. On chyba nie mówił, że tor mu nie leży. Swego czasu był zawodnikiem ROW-u.
Antonio niczym się nie tłumaczył. Po prostu nie miał tyle szczęścia co inni do pól, spasował się ze sprzętem dopiero na ostatni bieg. On, podobnie jak Martin, pojedzie z pewnością lepiej za tydzień w Zielonej Górze. Nasz domowy tor nie ma dla niego tajemnic.
Pana juniorzy tacy mocni, czy ci z ROW-u tacy słabi?
Nasi mocni. Norbert Krakowiak tylko w ostatnim biegu przywiózł zero, bo miał czwarte pole. Słabo wystartował i było po ptokach. Wcześniej jednak nie przegrał biegu, pokonał Milika i Lebiediewa. Dobrze się przygotował, sprzęt miał od najlepszych tunerów, więc zdobywał punkty na seniorach. Występ Tondera też zaliczam na plus. Mecz i wynik z Rybnika doda moim juniorom pewności siebie.
Wróćmy do pól startowych. Były nierówne, bo gospodarze kombinowali?
Tam nie było celowego działania. Jak byłem w Rybniku, też mi się zdarzało, że pola nie działały jednakowo. To kwestia przygotowania. Trzeba by mocniej zbronować pola na starcie i umiejętnie je dobić. To nie wyszło, ale to nie było zrobione przeciwko komuś, bo ROW miał ten sam problem, co my. Kacper Woryna, lider gospodarzy, też potracił punkty z tych gorszych pól.
Wróćmy do ocen fachowców. ROW według nich już pogrzebał swoje szanse na utrzymanie, a co z wami?
My mamy siódme miejsce. Tak się nas ustawia. Nie jesteśmy faworytem. Może to i jednak dobrze, bo Motor po transferze Jarka Hampela nagle urósł do roli drużyny jadącej o złoto i się spalił. Pierwsze zawody we Wrocławiu kompletnie im nie wyszły. Odnaleźli się w połowie. Rola faworyta deprymuje, więc możemy sobie być tym zespołem z siódmego miejsca.
Pan się z tym nie zgadza?
Pewnie, że nie. Powiem tylko, że pierwszy mecz mnie w tym utwierdził. Piotr Protasiewicz jest w świetnej formie, Patryk Dudek też. Michael Jepsen Jensen miał być drugą linią, a zrobił na wyjeździe dwucyfrówkę. Dojdą Vaculik z Lindbaeckiem i to powinno wyglądać lepiej.
Czytaj także:
Prezes Fogo Unii o nerwach, stresie i rozwodzie z Hampelem, który nie osłabił drużyny
Plusy i minusy. Unia po burzy mocna jak dawniej