Żużel. Social Speedway 2.0: Kryzys, jaki kryzys? Na mecz samolotem

PAP / Sebastian Maciejko / Leon Madsen.
PAP / Sebastian Maciejko / Leon Madsen.

Żużlowcy mają za sobą trudne negocjacje, w trakcie których musieli zrezygnować ze sporej sumy pieniędzy. Mimo to, w żużlu ciągle można nieźle zarobić. Dowód? Leon Madsen na poniedziałkowy mecz PGE Ekstraligi poleciał samolotem.

Żużlowcy muszą zarabiać ciągle całkiem niezłe pieniądze, skoro Leon Madsen na poniedziałkowy mecz PGE Ekstraligi wybrał się prywatnym samolotem. Trzeba napisać bowiem wprost, że niewielu byłoby w stanie pozwolić sobie na taki luksus. Lot znad polskiego morza do Częstochowy najpewniej nie zajął wiele czasu. Prekursorem latania na mecze w polskim żużlu był jednak Władysław Gollob i wszyscy wiemy jak to się skończyło...

A jak wygląda wnętrze luksusowego samolotu? W tym przypadku też możemy liczyć na Madsena, bo zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa zaprezentował kokpit maszyny. Pół żartem pół serio, teraz wiadomo, skąd ta słabość wicemistrza świata do lotnych startów.

Kacper Woryna zachwycał już w PGE Ekstralidze, ale gdy startował w niej po raz ostatni w roku 2017, był jeszcze juniorem. Rybniczanin zadebiutował w najlepszej lidze świata i po niedzielnym meczu z RM Solar Falubazem Zielona Góra mógł mieć mieszane uczucia. Z jednej strony pokazał się ze świetnej strony. Z drugiej - jego ekipa poległa z kretesem.

Dość niespodziewanie Woryna w niedzielę miał wsparcie Roberta Lamberta, który pokazał, że nieudany sezon 2019 w PGE Ekstralidze był tylko wypadkiem przy pracy. Na Górnym Śląsku mogą się tylko cieszyć, że Lambert odpalił i pojechał świetne zawody, bo inaczej blamaż PGG ROW-u Rybnik na własnym torze byłby jeszcze większy.

Więcej powodów do zadowolenia miał za to Patryk Dudek. On nie dość, że pojechał w Rybniku dość dobre zawody, zaprezentował zespołową jazdę parę, to finalnie jego ekipa odniosła wyjazdowe zwycięstwo. Trudno się zatem dziwić, że po spotkaniu humory w teamie Dudka dopisywały.

Chociaż słynne trzy małpki pokazują, to my pokażemy trzy razy Wygrywamy w Rybniku 36:53, a ja dorzucam 9+4 ...

Opublikowany przez Patryk Dudek Duzers Team Niedziela, 14 czerwca 2020

Podczas gdy Dudek świętował niedzielną wygraną w Rybniku, we Wrocławiu już dawno zapomnieli, że jechali jakikolwiek mecz. W ubiegły piątek Betard Sparta wysoko pokonała Motor Lublin, ale w szeregach gospodarzy zawiódł Daniel Bewley. Młody Brytyjczyk ma tego świadomość. "Dostałem kilka lekcji i mam pomysł, co muszę poprawić, aby wszystko było dobrze" - oświadczył Bewley.

Znacznie lepiej poszło za to Taiowi Woffindenowi. Może za wcześnie, by krzyczeć, że to będzie sezon Brytyjczyka, ale postawa z pierwszych trzech biegów na Stadionie Olimpijskim mogła imponować. Później były mistrz świata nabawił się jednak kontuzji stopy, której skutki najpewniej będzie odczuwać jeszcze przez jakiś czas.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Good to be back to work @tarchal

Post udostępniony przez Tai Woffinden (@twoffinden)

I na deser, tak jak w ubiegły weekend, obrazki z Gorzowa. Tam zawodnicy Moje Bermudy Stali Gorzów dzielnie stawiali czoła Fogo Unii Leszno, ale ostatecznie zjechali z toru pokonani. Gospodarzom zabrakło m.in. punktów Bartosza Zmarzlika, czego on sam jest w 100 proc. świadomy. "To nie był mój wymarzony występ, wiem, że powinienem zdobyć więcej punktów i sam od siebie więcej wymagam, ale niestety się nie udało" - oznajmił Zmarzlik.

Świętować mógł za to Piotr Pawlicki, który nie tylko kilkukrotnie pokazał świetny speedway, ale też zdobył 14 punktów i tym samym jest w tej chwili najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Kapitan Fogo Unii już tak ma, że im bardziej jest na świeczniku, tym bardziej stara się udowodnić swoją klasę i umiejętności.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Dzięki #mybest

Post udostępniony przez Piter Pawlicki Official (@piterpawlicki777)

Czytaj także:
Pawlicki skradł berło Zmarzlikowi
Rzeź beniaminka w Rybniku

ZOBACZ WIDEO Żużel. Zengota: Motor mocny, ale jako zawodnik nie byłbym z Hampela zadowolony

Źródło artykułu: