Podaj Cegłę to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego zawodnika, a obecnie cenionego eksperta i szefa stowarzyszenia żużlowców "Metanol".
***
[tag=856]
Fogo Unia Leszno[/tag] zaczęła sezon od zwycięstwa, a bohaterem został Piotr Pawlicki, o którym przed startem ligi mówiło się dużo i niekoniecznie dobrze. Już wtedy czułem, że to podziała na niego jak płachta na byka. I podziałało.
Po jego jeździe było widać, że był nagrzany, jakby jechał po tytuł mistrza świata. A w pierwszym meczu, bez sparingów i rozjeżdżenia coś takiego zdarza się naprawdę rzadko. Trzeba być właśnie Pawlickim lub Zmarzlikiem. Ich można by obudzić w środku zimy, poprosić o pokazową jazdę i liczyć, że zrobią właśnie coś takiego. Życzę Piotrkowi, żeby utrzymał taką intensywność, bo to szalenie trudne.
[b]ZOBACZ WIDE Kapitalna walka Zmarzlika i Pawlickiego ozdobą 1. kolejki! Zobacz kronikę PGE Ekstraligi[ /b]
[/b]
Dlaczego czułem, że Pawlicki zagra w tym meczu pierwsze skrzypce? Już tłumaczę. To jeden z zawodników, który jest mistrzem w odpowiadaniu na krytykę. Im jej więcej, im głośniej, tym on skuteczniejszy i bardziej zadziorny. Od razu po meczu przypomniałem sobie finał Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie. Media sugerowały wtedy trenerowi Markowi Cieślakowi, żeby młodszego z braci Pawlickich wymienił na kogoś innego. Szkoleniowiec tego nie zrobił, a Piotr odpłacił fenomenalną jazdą. Został jednym z bohaterów kadry, pokazując bardzo agresywny, ale przy tym także bardzo skuteczny żużel.
Warto o tym mówić, bo to cecha wielkich mistrzów. Nie każdy jest w stanie przemówić w tak donośny sposób na torze, kiedy mierzy się z krytyką. Pawlicki w takich okolicznościach czuję się jak ryba w wodzie i dzięki temu może zajść jeszcze naprawdę daleko. Trzymam kciuki.
A tak w ogóle, to mam wrażenie, że Piotr Rusiecki i Józef Dworakowski trochę nieświadomie wykonali prawdziwy majstersztyk. Fogo Unia zdobyła trzy złota z rzędu. W tej drużynie działo się niewiele, a wiadomo, że w sporcie czasami potrzeba nowych bodźców. Zamieszanie wokół aneksów finansowych sprawiło, że w niektórych udało się wyzwolić dodatkową energię. W Gorzowie zadziałało znakomicie. Piotr Baron przekuł różne kłopoty w mobilizację i zespół teoretycznie słabszy na papierze wygrał z Moje Bermudy Stalą, która miała być teoretycznie mocniejsza niż rok temu. To pokazuje, że żużel to nie tylko motocykle, a także głowa. Czasami można odnieść wręcz wrażenie, że strona mentalna odgrywa decydującą rolę.
Krzysztof Cegielski
Zobacz także:
Włókniarz ma juniorów z całej Polski. Będzie drużyna w Krakowie?
Świdnicki: Marzyło mi się zdobyć chociaż punkt