Żużel. Piotr Żyto: To nie była porażka, to była masakra. Tor, wbrew temu co mówi Jepsen Jensen, był podobny na treningu

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Żyto
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Żyto

- Trenowaliśmy na torze i mokrym, i suchym. Raz był przyczepny, raz twardy. Do toru to nie ma się co czepiać, jedźmy swoje i nic nam nie będzie przeszkadzało - mówi Piotr Żyto po ostatnim laniu od Włókniarza w meczu 2. kolejki PGE Ekstraligi.

[tag=858]

RM Solar Falubaz Zielona Góra[/tag] w 2. kolejce PGE Ekstraligi został znokautowany przez Eltrox Włókniarz Częstochowa (31:59). Zielonogórzanie na swoim obiekcie z trudnością przekroczyli granicę 30 "oczek". Zawodnicy gospodarzy sprawiali wrażenie całkowicie zaskoczonych nawierzchnią toru. Z taką opinią nie zgadza się trener Falubazu Piotr Żyto.

- Tor, wbrew temu co mówi Jepsen Jensen, był podobny na treningu, bo reszta zawodników to potwierdziła. Nie szukałby tutaj jakichkolwiek wytłumaczeń torem. Zawodnicy mieli wolny sprzęt i na tle tak mocnego przeciwnika jak Częstochowa widać było nasze braki - mówił trener na briefingu prasowym.

- Trenowaliśmy na torze i mokrym, i suchym. Do toru to nie ma się co czepiać. Mieliśmy dużo treningów, żadnego nie mieliśmy odwołanego. Różne były jakości tego toru. Raz był przyczepny, raz twardy. Na tor nie zwalajmy, jedźmy swoje i nic nam nie będzie przeszkadzało. Mamy dobrych toromistrzów, którzy potrafią przygotować dobry tor.

ZOBACZ WIDEO Jamrogowi wypadł z ręki widelec, gdy dowiedział się o transferze Hampela

W ekipie zielonogórzan całkowicie zawiodła druga linia w postaci Michaela Jepsena Jensena i Antonio Lindbaecka, którzy razem do wyniku drużyny dołożyli tylko jeden punkt. W odwodzie trenera Żyty pozostaje Grzegorz Walasek, jednak na najbliższe spotkanie z MrGarden GKM-em Grudziądz szansę dostanie ten sam skład, który wystąpił w ostatnim meczu.

- Na tę chwilę trójka zawodników prezentuje jednakowy poziom, ale na mecz z GKM-em nie zastanawiałem się nad zmianą - mówił trener Falubazu.

- Na pewno chcą się zrehabilitować, bo to nie była porażka. To była masakra. Byli u tunerów, rozmawiali z nimi. Poprawiają sprzęt, na treningu znowu wyglądało to dobrze, ale nie wiemy jak to będzie w meczu - dodawał.

Zawodnicy Falubazu nie mieli dużo czasu na analizowanie przyczyn porażki w Włókniarzem. Już w najbliższą sobotę przyjdzie im zmierzyć się z GKM-em Grudziądz, który na wyjazdach nie jest już tak słabą drużyną, jak to było jeszcze kilka sezonów temu.

- Czuć motywację i wolę zamazania tego co było. Myślę, że każdy zawodnik wie, co było przyczyną jego słabszego występu. Jest pełna mobilizacja przed tym meczem. Robimy wszystko, żeby było jak najlepiej.

-  Łaguta biegu nie przegrał, chociaż w ostatnim meczu przed przerwanym biegiem jechał ostatni, więc widać, że można go pokonać. Troszkę słabiej jeździ teraz Przemek Pawlicki, ale myślę, że też pracuje nad sprzętem. Jeżeli moi zawodnicy chcą wygrywać, to nie mogą się nikogo obawiać - zakończył.

Zobacz także: Żużel. Mateusz Tonder: Nie wozimy się po płotach, ale jakaś rywalizacja na pewno jest
Zobacz także: Żużel. Tomasz Walczak: Było już dobrze, ale niestety musieliśmy się poddać

Źródło artykułu: