Żużel. Hit w pigułce. Fogo Unia może być jeszcze silniejsza. Wejście smoka Jaimona Lidseya

Fogo Unia odniosła kolejne zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Po raz kolejny sprawdziło się stwierdzenie, że gdy któryś z leszczynian jedzie słabiej, inny nadrabia skuteczną jazdą. W Motorze zawiedli przede wszystkim Polacy.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Janusz Kołodziej WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
KOMENTARZ. Jarosław Hampel nie musiał długo czekać na pierwszy występ przeciwko swojemu dotychczasowemu klubowi. Znajomość leszczyńskiego owalu na niewiele się jednak zdała. Po świetnym występie przeciwko Moje Bermudy Stali Gorzów, tym razem 38-latek spuścił z tonu i ze Smoczyka wyjeżdżał z dorobkiem zaledwie czterech punktów.

Choć faworyt od początku był znany, to Motor Lublin jak tylko mógł starał się postawić wyżej notowanym rywalom. Wystarczyło na zdobycie 37 punktów, co w kontekście spotkania rewanżowego nie jest najlepszą wiadomością.

Po raz kolejny sprawdziło się stwierdzenie, że Fogo Unia Leszno jest niczym hydra. Kiedy jeden zawodnik notuje słabszy występ, inny jest w stanie to nadrobić. W sobotę słabiej zapunktował Janusz Kołodziej, ale za to wejście smoka zaliczył Jaimon Lidsey.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"

BOHATER. Jaimon Lidsey. Australijczyk zbierał cenne doświadczenie w 2. Lidze Żużlowej i to zaprocentowało. Wskoczył do składu za Brady'ego Kurtza i zadziwił wszystkich. Zaczął od dwóch trójek, z czego jedną wywalczył po świetnej walce na dystansie. Łącznie zgromadził dziewięć "oczek", czym z pewnością przekonał do siebie Piotra Barona. Ten przed meczem zapowiadał, że Kurtz i Lidsey mają jeździć na zmianę. 21-latek zrobił sobie na dzień dobry świetną reklamę.

KONTROWERSJA. Sędzia Krzysztof Meyze nie miał zbyt wiele pracy podczas tego spotkania. Do jedynej spornej sytuacji doszło w biegu 13. Już po jego zakończeniu arbiter przeanalizował powtórki, które wykazały, że Bartosz Smektała delikatnie drgnął przed podniesieniem taśmy. 22-latek otrzymał za to ostrzeżenie.

AKCJA MECZU. Ciekawych wyścigów na Smoczyku nie brakowało. W piątej odsłonie dnia kapitalną jazdą popisał się Jaimon Lidsey. Australijczyk na drugim łuku objechał Mateja Zagara, a następnie rzucił się w pogoń za Grigorijem Łagutą. Rosjanin musiał uznać wyższość 21-latka, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie i z pewnością nie ostatni. Dobre ściganie pokazali także leszczynianie na zakończenie spotkania.

CYTAT. - Sami będziemy starać się zrobić taką drużynę, żeby wszyscy mogli jechać. Że jak ktoś nie jedzie, to drugi go zastępuje - powiedział po meczu Grigorij Łaguta, nawiązując do sytuacji Fogo Unii Leszno. W zespole Piotra Barona gdy któryś z zawodników notuje słabszy występ, inny jest w stanie nadrobić stracone punkty.

LICZBA. 8 - Zaledwie tyle punktów zdobyli w sobotę krajowi zawodnicy Motoru Lublin. Z pewnością oczekiwano lepszego występu ze strony Jarosława Hampela, który przez kilka ostatnich sezonów ścigał się w barwach Fogo Unii. Tymczasem byłemu wicemistrzowi świata brakowało zarówno startów, jak i prędkości na trasie. Dobra wiadomość dla "Koziołków" jest taka, że w odwodzie pozostaje jeszcze Jakub Jamróg, który może wskoczyć za któregoś z Polaków w kolejnym meczu.

Czytaj także:
Marek Cieślak ma 70 lat: nie piszcie o moich urodzinach, bo złapię doła
PZM opublikował nowy kalendarz zawodów. Finały mistrzostw Polski w poniedziałki

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Fogo Unia Leszno zostanie mistrzem Polski w sezonie 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×