Rozgrywki ligi szwedzkiej miały rozpocząć się w maju, ale z powodu pandemii koronawirusa ich start został opóźniony. W poniedziałek potwierdzono, że zmagania w ramach Bauhaus-Ligan wystartują 11 sierpnia.
W składzie meczowym znajdować się będzie po sześciu, a nie jak do tej pory po siedmiu zawodników. Wprowadzone zostały dodatkowe okienka transferowe.
Skróceniu ulegnie także runda zasadnicza. Każdy z zespołów odjedzie po zaledwie cztery mecze u siebie i cztery na wyjeździe. Następnie odbędzie się faza play-off. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom jednak przeprowadzone będą ćwierćfinały.
ZOBACZ WIDEO Kibice są w błędzie, nie wolno zwolnić Chomskiego. Thomsen mówi, że to najlepszy trener, jakiego miał
Na tę chwilę spotkania odbywać się będą bez udziału publiczności. Między innymi z tego powodu z rozgrywek wycofała się broniąca tytułu Eskilstuna Smederna.
- Wpływy z biletów stanowią 50 proc. naszych dochodów. Bez tego trudno byłoby nam spiąć budżet - powiedział prezes klubu Tobias Spangberg w rozmowie z SVT Sport.
Warto dodać, że szwedzka federacja (SVEMO) nie zamierza wyciągać od klubu żadnych konsekwencji. Ponadto wszyscy uczestnicy rozgrywek otrzymali po 560 tys. koron (ok. 240 tys. zł) w ramach wsparcia koronawirusowego.
Czytaj także:
- Plusy i minusy weekendu. Mrozek jak Napoleon, a ROW ze spoconymi manetkami! Taktyczna masakra Stali
- TAURON SEC. Rybnik idzie na Worynę. Ruszyła sprzedaż biletów na 4. finał