- Szkoda, że tak się to odbywa. Teraz powinniśmy mieć czas, żeby marketingowo wykorzystać sukces drużyny narodowej, a tymczasem szarpiemy się niepotrzebnie w sprawach kalendarzowych. Kiedy Wrocław nie mógł po DPŚ przyjechać w dobrym składzie, nasza propozycja była fair, czyli jedziemy w środę. Oba zespoły pojechałyby w miarę optymalnych składach. Nie wiem czego obawiał się Wrocław. Przyjechał Gorzów i wygrał w sportowej walce. Wydawało mi się oczywiste, że tak załatwimy sprawę. Nie stało się tak i stąd takie kuriozalne decyzje, zupełnie niepotrzebne - powiedział dla SportoweFakty.pl Marian Maślanka.
Przed sezonem mówiło się o trudnej sytuacji finansowej Włókniarza. Jak teraz wygląda kondycja finansowa klubu? - Robimy co możemy. Sięgamy po nowe środki. Są to śmiałe pomysły jak stringi czy woda klubowa. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów, który nie ma sponsora strategicznego. Bo to co płaci Cognor to są niewielkie pieniądze. Nie poddajemy się i szukamy nowych sponsorów. Ja jestem jednak od szukania sponsorów, a nie przejmowaniem się przekładaniem spotkań - wyjaśnił Maślanka.
Prezes Włókniarza jest zniesmaczony zamieszaniem przy ustaleniu nowego terminu spotkania z Atlasem. - Podjęliśmy decyzję, że jedziemy dzień po dniu. Mimo, że jak wszyscy widzieli frekwencja na meczu z Gorzowem była słaba. Na tym spotkaniu pewnie byłaby jeszcze mniejsza, bo możliwości kibiców są ograniczone. Cierpią zawodnicy, bo nie wiedzą co robić. Przecież to są kwestie logistyki. Nie powinno tak być. Jeżeli są jakieś intencje żeby wykorzystać to, że pojedziemy osłabieni, to nie o to w tym sporcie chodzi - zakończył Marian Maślanka.