Zawody w Toruniu przebiegały bardzo płynnie aż do 12. odsłony dnia. W niej doszło do dużych kontrowersji na starcie, co wymusiło dłuższą przerwę. Tobiasz Musielak dotknął taśmy daszkiem kasku, ale mimo to wyścig był kontynuowany.
Bieg wygrali podwójnie goście. Po jego zakończeniu sędzia Artur Kuśmierz długo analizował powtórki. Ostatecznie zdecydował się zaliczyć wyniki.
Komentatorzy nSport+ informowali, że taśmę zahaczyła... kamera i dlatego też zatrzymała się na kasku Musielaka. Powstało duże zamieszanie.
ZOBACZ WIDEO Dudek: Jakbym miał 100 tysięcy dolarów, dałbym Anderssonowi, żeby wrócił
Zdziwienia decyzją arbitra nie krył Piotr Świderski, który pojawił się w studio nSport+. - Ja to widziałem zupełnie inaczej - mówił. - Chciałoby się powiedzieć, że to nie jest błąd, tylko wielbłąd - dodał po chwili jednym głosem z Marcinem Majewskim. Sytuację komentował też Krzysztof Cegielski. Nie gryzł się w język. Wprost ocenił, że to "skandal".
- Taśma poszła w górę, ja puściłem sprzęgło. W pewnym momencie jednak się ona zatrzymała. Myślałem, że poszła nierówno. Sędzia przyznaje się do błędu, a nie powtarza wyścigu - mówił Musielak w nSport+, dodając, że był przekonany, iż wyścig zostanie powtórzony.
Ta sytuacja jest bez wątpienia materiałem do wnikliwej analizy. Dodajmy, że decyzja sędziego Kuśmierza nie wpłynęła znacząco na losy spotkania, bo Apator i tak był już pewny triumfu. Przed biegami nominowanymi w Toruniu jest 48:30.
Czytaj także:
- Apator - Start. Rafael Wojciechowski wyjawił, jaki wynik go zadowoli
- Kuriozalne zachowanie Krystiana Pieszczka. Zawodnik bije się w pierś i przeprasza