Żużel. Wiktor Kułakow: Boksów nie pomyliłem, mechanicy żartowali, żebym nie pakował kasków gospodarzy [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko. / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko. / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow

Wiktor Kułakow był rok temu liderem Unii Tarnów. Przed sezonem 2020 Rosjanin przeszedł do Ewinner Apatora Toruń i w niedzielę okazał się jednym z głównych katów gospodarzy. - Mechanicy żartowali, żebym wziął tylko biały i żółty kask - mówi.

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Ewinner Apator Toruń zbił w niedzielę na kwaśne jabłko Unię Tarnów na jej terenie (57:33). Nie miał pan litości dla swojego niedawnego klubu, w którym spędził pan dwa lata?

Wiktor Kułakow, zawodnik eWinner Apatora Toruń: Bardzo chcieliśmy wygrać, ale rozmiary rzeczywiście są dość zaskakujące. Zawody znakomicie nam się ułożyły.

Już w drugiej kolejce odbył pan sentymentalną podróż. Serce zabiło mocniej?

W związku z tą wizytą przeżywałem duże emocje. Tarnów już na zawsze będzie dla mnie szczególnym miejscem. Wjeżdżając do parku maszyn od razu rzuciły mi się w oczy znajome twarze, uśmiechnąłem się pod nosem. Była okazja pogadać z kolegami i sztabem szkoleniowym Unii. Strasznie się cieszę, że mogłem też zobaczyć się z tarnowskimi kibicami. Myślę, że w ciągu tych lat tutaj spędzonych wytworzyła się między nami fajna relacja. Przy okazji bardzo im dziękuję za miłe przywitanie.

ZOBACZ WIDEO Prezes Stali: dwa artykuły w regulaminie dają nam zwycięstwo. Nie chcemy jednak licytować się z Włókniarzem

Rozumiem, że boksów i kasków pan nie pomylił, niebieski i czerwony dla gospodarzy zostały w domu?

Zanim wsiedliśmy do busa mechanicy żartowali ze mnie, żebym na wszelki wypadek nie kusił losu i spakował tylko biały oraz żółty kask (śmiech).

Menedżer Tomasz Bajerski przekazał po meczu, że gdy zobaczył tor, sposób jego przygotowania, od razu wiedział, iż będzie dobrze. Miał pan podobne odczucia?

Nam tego nie powiedział. Pewnie nie chciał, aby wkradło się rozluźnienie. Dopiero, kiedy ciśnienie puściło, zdradził swoje podejrzenia. Jeśli chodzi o mnie, wiedziałem, że powinno być w porządku. Nawierzchnia była przygotowana podobnie, jak w zeszłym roku.

To teraz, jak na spowiedzi. Odkopał pan stare zeszyty?

Nie prowadzę zapisków. Po pierwsze i najważniejsze bazgrzę jak kura pazurem i nawet bym później nie rozczytał, co napisałem. A dwa, mój team też by tego nie rozszyfrował. Mógłbym stanąć do rywalizacji, kto ma brzydsze pismo z lekarzami.

Ale nie uwierzę, że nie zastosował pan ustawień z minionego sezonu? 

Nawet nie pytałem mechaników o to, co zakładają. Ufam im bezgranicznie, sami doskonale wiedzą, jak wyregulować sprzęt. Powiem szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, czy wprowadzali korekty w ciągu zawodów. Nie interesowałem się tym. Powiem natomiast, że faktycznie jeden silnik z minionego sezonu miałem na Tarnów spasowany idealnie i właśnie jego używałem w niedzielę. Wynik udowodnił, że po raz enty się na nim nie zawiodłem.

Obawialiście się trochę tego spotkania? Na ekspertach duże wrażenie zrobiła wygrana Jaskółek w Gdańsku?

To nie miało nic do rzeczy. Dla wielu zespołów i zawodników tor w Mościcach jest w pewnym sensie ciągle zagadkowy. Przyjezdni nie potrafią się połapać, o co tutaj chodzi, a gdy już im się uda tego dokonać, kończy się mecz i jest po herbacie. Trener Bajerski podpytywał, jak połapać kąty, gdzie są najlepsze ścieżki. Zwracałem też uwagę, żeby pilnować wyjść spod taśmy, bo one odgrywają na tym obiekcie istotną rolę.

Czyli dalej uważa pan, że obiekt w Tarnowie jest na swój sposób dla gości tajemniczy? Osobiście, z każdym kolejnym rokiem, meczem odnoszę odwrotne wrażenie?

Dobrze pan wie o co mi chodzi. Nie będąc faworytami, potrafiliśmy w poprzednich latach zrobić parę fajnych niespodzianek. Zaskakiwaliśmy przeciwników. Świetnie pamiętam także potyczki z Daugavpils i Ostrowem. Oba pojedynki były na styku. Jeden udało się wygrać, drugi już nie. Mają one jeden wspólny mianownik - pogodę. Aura płatała nam figla, przygotowania do meczów były rwane, a to był dopiero start rozgrywek. Teraz słyszałem, że było podobnie, opady deszczu krzyżowały gospodarzom plany. Może Tarnów nie jest jeszcze wystarczająco rozjeżdżony? Na szczęście to nie nasz problem, z naszej perspektywy dobrze się stało, że do tak ciężkiego oponenta przyjechaliśmy już u progu sezonu

A no właśnie, dla was to był spory handicap, że Unia jechała dopiero pierwszy mecz u siebie w sezonie 2020.

Pod koniec sezonu mogłoby być różnie. Inna sprawa, że w Unii był tylko jeden nowy zawodnik. Reszta chłopaków ma przynajmniej kilkuletnią historię w Tarnowie i zna ten obiekt jak własną kieszeń.

Wejście w sezon ma pan znakomite, ale ile jeszcze panu brakuje do optymalnej formy?

Nie czuję się jeszcze super komfortowo na motocyklu. Potrzebuje biegów, ścigania, złapania rytmu. Poprzez regularne występy dochodzę do odpowiedniej dyspozycji. Muszę wgryźć się w Motoarenę, przez koronawirusa, SEC, uciekło trochę treningów i na razie nie jest jeszcze idealnie, a to przecież mój domowy owal.

Ciągle chodzi panu po głowie spróbowanie swoich sił w roli gościa, czy w pełni skupia się pan już wyłącznie na występach w Apatorze?

Bardzo chciałbym załapać się gdzieś w PGE Ekstralidze i skorzystać z dobrodziejstwa regulaminu. Tak, jak podkreślał mój menedżer, interesują mnie oferty z klubów, gdzie miałbym realną szansę wykazania się.

To znaczy?

Przynajmniej dwa biegi i brak nerwowych ruchów, a nie odstawka po jednym nieudanym wyścigu. W innym przypadku, to bez sensu. Byłem blisko Wrocławia, ale kluby się między sobą nie dogadały i Sparta wzięła Chrisa Holdera. Nie mam jednak tego nikomu za złe, a mojemu kompanowi z drużyny szczerze życzę powodzenia.

CZYTAJ TAKŻE: W GKM-ie zapadli się pod ziemię. Trwa akcja ratunkowa
CZYTAJ TAKŻE: Świącik: Kubeł zimnej wody, Doyle miał łzy w oczach

Źródło artykułu: