MrGarden GKM Grudziądz szykował się na ten sezon. Działacze zakontraktowali Nickiego Pedersena, licząc na to, że to przełoży się na tak wyczekiwany od kilku lat awans do play-off. Drużyna wygrała jednak dotąd 1 z 6 spotkań i teraz każdy mecz jest o wszystko. Jeśli w niedzielę udałoby się wygrać z Moje Bermudy Stalą Gorzów, to nadzieje odżyją. Dlatego w GKM-ie zaszyli swoim pracownikom usta. Do soboty wieczorem nikt nie ma prawa pisnąć słowem na żaden temat.
Oczywiście cisza ma pomóc zawodnikom w skoncentrowaniu się na przygotowaniach. Plan na Stal to jednak coś więcej niż odcięcie się od mediów. W klubie słyszymy, że o szczegółach zostaniemy poinformowani po meczu. Na razie działacze zdradzają jedynie tyle, że zwycięstwo ma zapewnić realizacja kilkunastu punktów. W tej chwili są one odhaczane.
Dla GKM to już naprawdę ostatni dzwonek. Zdaniem niektórych akcja ratunkowa nie przyniesie jednak powodzenia. Uważają oni, że GKM potrzebuje radykalnych zmian w sztabie szkoleniowym. Trener Robert Kempiński jest zasłużony, zrobił wiele dobrego, ale eksperci przekonują, że ten układ się wyczerpał i najlepiej by było, jakby przyszedł ktoś z zewnątrz.
Trudno tak jednoznacznie stwierdzić, czego potrzebuje GKM, nie będąc w środku. Patrząc z zewnątrz, nie sposób jednak uciec od refleksji, że zawodnicy traktują ten klub jako dobre miejsce do spokojnego zarabiania pieniędzy. W pierwszych sezonach po awansie wszyscy byli zadowoleni z tego, że GKM w ogóle jest w PGE Ekstralidze, celem było wyłącznie utrzymanie. Potem bito się o pierwszą wygraną na wyjeździe. Teraz działacze chcą czegoś więcej, ale być może zawodnicy tkwią nadal w starym schemacie.
Czytaj także:
Bajerski ma kontakt z Crumpem
Trudne chwile Kempińskiego. Strzał w stopę z Pawlickim
ZOBACZ WIDEO Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 5. kolejki