Zwykło się mówić, że w sporcie wszystko jest możliwe i dlatego zawsze należy jechać o wygraną. Gdyby jednak PGG ROW wygrał w piątek we Wrocławiu, to mielibyśmy do czynienia z sensacją, o której mówiłoby się cały tydzień. Rybniczanie do tej pory na wyjazdach nie istnieli i trudno przypuszczać, że coś diametralnie zmieni się na Stadionie Olimpijskim.
Betard Sparta jest wprawdzie daleka od optymalnej formy, ale mecz z beniaminkiem to doskonała okazja, żeby obudzić niektórych zawodników. - W przypadku wrocławian wygrana w tym spotkaniu to jak odrobienie zadania domowego. Sparta powinna walczyć o okazałą wygraną. To spotkanie należy wykorzystać, żeby zbudować Maxa Fricke i Maksyma Drabika. Jeśli wszystko będzie pod kontrolą, to oni powinni jechać pięć razy. Nie widzę sensu ich zmieniania. Jeśli obaj się przełamią i zapunktują na poziomie 10 "oczek", to goście będą bez szans - mówi nasz ekspert Jacek Frątczak.
Dla PGG ROW-u sukcesem byłoby zakończenie meczu minimum z 40 punktami. Wtedy można by napisać, że drużyna zanotowała progres. - Jeśli ma być taki wynik, to kluczowy będzie Kacper Woryna. Rybniczanie wcale nie muszą być tacy słabi na wyjazdach. Mają rewelacyjnego Roberta Lamberta, ale to nie wystarcza, żeby się postawić. Ktoś musi się obudzić i dać więcej. A rezerwy ma przede wszystkim Kacper - tłumaczy Frątczak.
Kto jeszcze może postawić się wrocławianom? - Atutem może być także Vaclav Milik, który doskonale zna tor i na pewno będzie chciał się pokazać w meczu przeciwko byłemu klubowi. Ważne, żeby nie przesadził z motywacją. W takich spotkaniach istotne jest zachowanie złotego środka. Brak umiaru może sprawić, że żużlowiec się spali. Poza tym tor we Wrocławiu może sprzyjać Siergiejowi Łogaczowowi. Im więcej będzie przebłysków poszczególnych zawodników, tym większe szanse na wspomniane 40 punktów - podsumowuje Frątczak.
Zobacz także:
Ścigał się z gwiazdami, teraz musi się prosić o pomoc i pieniądze
Rozmowy z Pedersenem i "gość" nic nie dadzą