Debiutancki występ w lidze Piotr Protasiewicz zaliczył w 1992 roku, gdy w wyjazdowym meczu w Częstochowie zdobył dwa punkty (1,1). - To był nieplanowany występ. Jeden z młodzieżowców złapał kontuzję, a ja wtedy byłem mocno rezerwowym zawodnikiem, rok po licencji. W wyjazdowym meczu w Częstochowie zdobyłem dwa punkty, później spadł śnieg - wspomina Protasiewicz w rozmowie z Falubaz.com.
Od debiutanckiego występu minęło już 28 lat. Przez te wszystkie sezony Piotr Protasiewicz budował piękną karierę i notował kolejne sukcesy zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. We wtorkowy wieczór, w meczu PGE Ekstraligi Fogo Unia Leszno - RM Solar Falubaz Zielona Góra, Piotr Protasiewicz znów wpisze się do historii, tym razem za sprawą 512. spotkania w lidze, bijąc tym samym rekord Tomasza Golloba (511).
- Nigdy za bardzo nie przywiązywałem wagi do statystyk, nie śledziłem podliczeń. Po ostatnim meczu zacząłem sobie jednak rozmyślać, że to niezły wyczyn. On świadczy też o tym, że moje ciało dało radę, miałem też dużo szczęścia w tym trudnym sporcie, który niesie za sobą duże ryzyko. Przez te wszystkie lata potrafiłem utrzymać dobrą formę, bo z 511 spotkań mam średnią blisko dwóch punktów na bieg - mówi Protasiewicz.
ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi
Wisienką na torcie byłoby zwycięstwo RM Solar Falubazu Zielona Góra na terenie mistrzów Polski. O to drużynie Protasiewicza łatwo jednak nie będzie, bo choć zespoły sąsiadują w tabeli PGE Ekstraligi, każdy inny wynik niż triumf Fogo Unii Leszno będzie wielką niespodzianką.
- Faworytem nie będziemy. Unia Leszno kolejny sezon z rzędu jest piekielnie dobra, na każdej formacji ma uznane marki. Czeka nas trudny bój. Nie pamiętam, byśmy w ostatnich latach wygrali z Unią czy to u siebie, czy na wyjeździe. Plus jest taki, że nie będziemy faworytem. To Unia musi, a my możemy wygrać - stwierdza Protasiewicz.
Zobacz też:
Finał Złotego Kasku: Bartosz Zmarzlik show! Pierwsze takie trofeum mistrza świata [RELACJA]
Żużel. GKM - Stal. Decyzja sędziego zaskoczyła Artioma Łagutę. Rosjanin mówi, że zawody powinny zostać dokończone