Żużel. Doyle z gorszą średnią od Mateja Zagara. "Jason padł ofiarą pandemii"

Jason Doyle w Eltrox Włókniarzu Częstochowa miał być tym brakującym ogniwem, które zadecyduje o miejscu w finale PGE Ekstraligi. Oczywiście wszystko przed nami, ale fani Lwów martwią się, bo Australijczyk się zaciął i nie punktuje wedle oczekiwań.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Jason Doyle i z lewej Rune Holta WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jason Doyle i z lewej Rune Holta
W częstochowskim Włókniarzu doszli do wniosku, że jak chcą czegoś więcej niż brązowego medalu, to w miejsce Mateja Zagara musi pojawić się zawodnik, który w teorii gwarantuje więcej punktów, przede wszystkim na wyjazdach. Postawiono na Jasona Doyle'a.

Ten zaczął z animuszem, prezentując się fenomenalnie zwłaszcza w Zielonej Górze, gdzie sięgnął po komplet 15 punktów. Później jednak, ujmując to kolokwialnie, zaciął się. 3 punkty z Motorem Lublin, 7 w Rybniku i 8 w Grudziądzu. To nie jest poziom byłego mistrza świata.

Widać w nim sportową złość i chęć zwycięstw. Tu rodzą się pytania, co zawodzi? Sprzęt, brak regularnych startów, a może przyzwyczajenia z toruńskiej Motoareny? Pewnie coś podobnego odczuwał Paweł Przedpełski, który w połowie zeszłych rozgrywek złapał rytm na częstochowskim torze i chyba dopiero teraz może powiedzieć, że to jego domowy owal.

ZOBACZ WIDEO Pojedynek Pawlickiego ze Zmarzlikiem, pogoń Woffindena i nie tylko. Kronika 8. kolejki PGE Ekstraligi

- To wszystko moim zdaniem ma wpływ na to, tylko nie wiem w jakich proporcjach, że Jason Doyle na torze, mówiąc kolokwialnie, się męczy - skomentował dla nas Jacek Frątczak, który współpracował z Doyle'em właśnie w Toruniu.

- To świetny zawodnik, znakomicie motorycznie przygotowany. Pracowałem z nim i znam jego parametry. To facet stworzony do sportu - uważa. - Na co mocno zwracam uwagę to rotacja sprzętem. Od kilku lat korzysta z usług tych samych tunerów. U Jasona jest potrzeba permanentnej jazdy, ciągu startowego. Jeśli jest forma, to nie myśli się o ustawieniach, o sprzęcie. Z całą pewnością Jason jest typem zawodnika, który buduje formę metodą startową. Dużo startów, w różnych ligach, jedno niepowodzenie od razu przykrywa dobry rezultat w innych zawodach - kontynuował były menedżer Falubazu Zielona Góra i Get Well Toruń.

Podkreślił, że zawodnik w formie decyzje dotyczące sprzętu i ustawień podejmuje naturalnie, bo czuje to, czego potrzebuje jego motocykl. Według niego niewykluczone, że wkrótce Jason Doyle trafi na silnik, który doda mu pewności, a to przerodzi się w skuteczną jazdę. Na pewno pomocna może okazać się startująca 11 sierpnia liga szwedzka, w której Australijczyk będzie brać udział.

- Myślę, że u Jasona to nie jakość sprzętu jest problemem, a odnalezienie prędkości. Sądzę, że Jason jest ofiarą pandemii spowodowanej koronawirusem, a co się z tym wiąże, z organizacją ligi i wejściem w sezon. Z całą pewnością Jason zrobi wszystko, aby wrócić na swój poziom, ale problem polega na tym, że nie zawsze wszystko od nas zależy. Im bardziej się chce, to czasami tym gorzej wychodzi - twierdzi Frątczak.

- On był przyzwyczajony do innego reżimu, jeśli chodzi o liczbę startów przed sezonem. Zresztą Bartek Zmarzlik miał bardzo podobny problem, choć on już swój rytm złapał. Czy Jason wskoczy na swoje odpowiednie obroty? Życzę mu tego z całego serca, ale czy wróci na poziom, którego sam od siebie oczekuje, to myślę, że nawet on na ten moment tego nie wie - kontynuował.

Na obecnym etapie rozgrywek, Jason Doyle wypada gorzej statystycznie od Mateja Zagara. Słoweniec przeniósł się do Motoru Lublin i na tę chwilę ma się tam dobrze. - Ważny jest kontekst tej zamiany - przekonuje nasz rozmówca. - Możemy tylko spekulować, ale Matej Zagar przychodził do Motoru Lublin obarczony mniejszą presją niż Jason Doyle, który zastąpił go we Włókniarzu. Jason miał być jednym z liderów, miał zastąpić słabiej spisującego się Mateja i sprawić, że Włókniarz będzie się bić o mistrzostwo Polski. Dlatego presja na Jasonie jest nieporównywalnie większa. Tymczasem od Mateja w Lublinie wymagano przed sezonem mniej więcej tego, co jechał w Częstochowie, a to co prezentuje w tej chwili, jest wartością dodaną dla tego zespołu - zakończył.

Inna sprawa, że w dołek wpadł też kapitan Włókniarza Leon Madsen, który ostatnich dwóch wyjazdowych meczów, w Rybniku i Grudziądzu, nie zaliczy do udanych. Bez wsparcia swoich liderów częstochowianie będą mieć problem, aby pokonać w piątek u siebie RM Solar Falubaz Zielona Góra. Biorąc pod uwagę ostatnie występy, z czołowego trio Lwów najbardziej stabilnie prezentuje się Fredrik Lindgren.

Czytaj również:
-> Miśkowiak wyrównał wynik Ułamka sprzed 24 lat z... Grudziądza
-> Mecz życia Jakuba Miśkowiaka. Uratował Włókniarzowi remis, a sobie sprawił prezent

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy twoim zdaniem Włókniarz pokona w piątek Falubaz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×