Żużel. Witold Skrzydlewski: Zaczynam podejrzewać, że pan Skórnicki chce przejąć moją firmę

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

Orzeł pokonał Start 51:39, a łódzcy kibice mieli déjà vu. Zespół Adama Skórnickiego słabo wszedł w spotkanie, przegrywał różnicą sześciu punktów, ale w końcówce zdemolował rywala. Wypisz wymaluj jak w meczu z Arged Malesa TŻ Ostrovią.

Od razu zaznaczmy, że kolejny raz spotkanie w Łodzi było znakomitą promocją żużla. Kibice na stadionie i przed telewizorami obejrzeli wiele ciekawych wyścigów i zwrotów akcji. Wszystko znowu skończyło się szczęśliwie dla Orła i kosztowało wiele nerwów głównego sponsora łódzkiego klubu Witolda Skrzydlewskiego. - Wydaje mi się, że trener ma plan, żebym zszedł na serce. Zaczynam podejrzewać, że chce w ten sposób przejąć moją firmę. Takie horrory prędzej czy później mogą do tego doprowadzić – komentuje spotkanie z Car Gwarant Kapi Meble Budex Startem Gniezno główny sponsor Orła.

Skrzydlewski nie ukrywa, że obawiał się meczu z gnieźnianami. - To dla nas niewygodny rywal i miałem to z tyłu głowy. Od dawna z nimi u siebie nie wygraliśmy. Ten tor im wybitnie leży. Nie zmieniają co roku zbyt wielu zawodników i dlatego czują się u nas dobrze. Cieszę się, że zła passa została przerwana. Warto też dodać, że mieliśmy w tym meczu trochę pecha. Na plus postawa naszych juniorów, bo zaczęli trochę walczyć. Pan Grygolec zdobył pierwsze punkty. Może i w biegach z niepełnym składem, ale jednak. Kiedy wyleczy się kolega Dul, to może być jeszcze lepiej. Nie prowadzę statystyk, ale nasza młodzież chyba już zdobyła więcej punktów niż w całym zeszłym sezonie - podkreśla Skrzydlewski.

Gwiazda spotkania ze Startem był Aleksandr Łoktajew. Ulubieniec Witolda Skrzydlewskiego zakończył rywalizację z dorobkiem 12 punktów. - Z "Saszką" dobrze się dogadujemy. W wielu kwestiach go rozumiem i dlatego jestem jego cichym wielbicielem. Cieszę się, że dostał szansę i ją wykorzystał. Już w Gdańsku pokazał się z dobrej strony, a dziś tylko potwierdził, że mu się należała - tłumaczy Skrzydlewski.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego ROW nie chce sięgnąć jeszcze po Tungate'a albo Kułakowa?

Orzeł ma w tej chwili sześć punktów i zajmuje trzecią pozycję w tabeli eWinner 1. Ligi. Drużyna spisuje się całkiem nieźle, a przede wszystkim tworzy znakomite widowiska na własnym torze. A przecież taki był cel przed startem sezonu 2020. - Mam tylko obawy, co będzie z rozgrywkami, bo pandemia nie zwalnia i w każdej chwili rozgrywki mogą zostać zatrzymane. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to dominuje drużyna z Torunia, czego się spodziewałem. Poza tym mam ścisk. Siła pozostałych drużyn jest porównywalna. Ja nie widzę pewniaków, a myślę, że będzie jeszcze ciekawiej, bo spodziewam się porażki Polonii w Daugavpils. Uważam, że Lokomotiv zacznie się odbudowywać. Moim zdaniem Łotysze wcale nie są skazani na spadek do drugiej ligi - podkreśla Skrzydlewski.

Na koniec główny sponsor Orła dodał, że plan na sezon 2020 jest na razie realizowany, ale podkreślił, że w dalszym ciągu należy zachować czujność, bo w lidze może dojść jeszcze do wielu zwrotów akcji. - My też nie jesteśmy jeszcze pewni utrzymania. Jeśli dołożymy sześć punktów do tego, co mamy, to będzie można tak powiedzieć. Dobrze, że udaje nam się tworzyć widowiska. Zawodnicy całkiem nieźle zarabiają. Pomysł pana Skórnickiego uważam za całkiem dobry. Mogę tylko żałować, że kolega Kędziora nie zachował się fair wobec nas. Wtedy trener miałby trochę więcej czasu dla drużyny, bo nie musiałby zajmować się wieloma innymi rzeczami - podsumowuje Skrzydlewski.

Zobacz także:
Ostrovia ma sposób na tarnowian

Źródło artykułu: