Żużel. Z torów PGE Ekstraligi wieje nudą! Cegielski nie gryzł się w język

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Lindgren i Holta przed Lindbaeckiem
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Lindgren i Holta przed Lindbaeckiem

- Uważam, że mamy ogromny problem z torami, właściwie ze wszystkimi w PGE Ekstralidze. Dopuściliśmy do przygotowywania torów, na których nie ma walki, nie ma możliwości wyprzedzania - mówił w Magazynie PGE Ekstraligi Krzysztof Cegielski.

Na początek w Magazynie PGE Ekstraligi dyskutowano na temat hitu 9. kolejki, w którym doszło do spotkania Betard Sparty Wrocław z Fogo Unią Leszno. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 46:44, mimo że przed 13. biegiem to goście byli na sześciopunktowym prowadzeniu.

- Przyznam się, że po 12. biegu trochę zwątpiłem, że tutaj coś się może jeszcze wydarzyć, ale jednak - mówił prowadzący Magazyn Marcin Majewski.

Ekspert nSport+ Krzysztof Cegielski zauważył jednak pewien problem. Chodziło o sposób przygotowywania toru nie tylko w hicie kolejki we Wrocławiu, ale i w całej PGE Ekstralidze.

ZOBACZ WIDEO Krytykować, krzyczeć i wyrażać głośno nie zawsze słuszną opinię, to każdy potrafi. Mocne słowa po odejściu Skupienia

- Decydował start i pierwszy łuk. Właściwie jedyne mijanki oglądaliśmy w 14. wyścigu. Przysłuchuje się i nie jestem głuchy na głosy kibiców, a chcemy przyciągnąć nowych fanów. Uważam, że mamy ogromny problem z torami, właściwie z wszystkimi w Ekstralidze - stwierdził były żużlowiec.

- Dopuściliśmy do przygotowywania torów, na których nie ma walki, nie ma możliwości wyprzedzania. Geometrie, które pokazywały nam piękne wyścigi jeszcze w ubiegłym sezonie, dzisiaj są "zamordowane" totalnie przez przygotowanie torów. Tory wyglądają jak w lutym czy w marcu - dodał.

- Przygotowujemy tory, które są trudne dla kibiców do oglądania, zwłaszcza tych bardziej wymagających. Mamy też bezpośrednie porównanie do pierwszoligowych torów, które są przygotowywane inaczej i tam zawodnicy o wiele mniejszych umiejętnościach, jeżdżą pięknie, wyprzedzają się, wyścigi są do ostatnich metrów - kontynuował.

- Dopasowujmy motocykle do torów, które pozwalają wyprzedzać. We Wrocławiu było widać, że miejscowi, po przegranych startach mogą tylko patrzeć, jak zawodnicy jadą. Ja rozumiem gospodarzy, rozumiem dwa punkty, ale ktoś nad tym czuwa. Po to są komisarze, żeby właśnie powodowali, żebyśmy mogli oglądać dobre widowiska - mówił Cegielski.

- Kibic chce mieć jak najwięcej mijanek i to trzeba zrozumieć. Organizator jednak przygotowuje tor po to, żeby wygrać zawody. To jest atut własnego toru - wtrącił Leszek Demski.

Kolejnym z omawianych spotkań było starcie Moje Bermudy Stali Gorzów z Motorem Lublin. Lublinianie udali się do Gorzowa po zwycięstwo, jednak ze stadionu im. Edwarda Jancarza wyjechali tylko z punktem bonusowym za lepszy bilans w dwumeczu.

Prowadzący Marcin Majewski zwrócił uwagę na sytuację z biegu 3., w którym jeszcze w trakcie biegu Anders Thomsen pokazał środkowy palec swojemu koledze z zespołu Krzysztofowi Kasprzakowi. Duńczykowi chodziło o akcję, w której Kasprzak wjechał pod niego, przez co musiał przymknąć gaz. - To jest niedobre zachowanie Thomsena - komentował mu Cegielski.

Do niemałej niespodzianki doszło w piątek, kiedy to zmierzyły się ze sobą drużyny Eltrox Włókniarza Częstochowa z RM Solar Falubazem Zielona Góra. Górą wyszli podopieczni trenera Piotra Żyto, którzy zwyciężyli 47:43. Przyczyną porażki częstochowian była m.in. fatalna postawa Jasona Doyle'a.

- Trzeba ratować Jasona spokojem, lepszym silnikiem czy w jakiś inny mentalny sposób - mówił Cegielski.

- Jason Doyle słabo spisuje się głównie na torze w Częstochowie i tu jest problem. To jest problem zespołu, zawsze ceniłem trenera Cieślaka, ale brakuje mi tego, z czego Marek Cieślak zasłynął: czy temperatura 10 stopni czy 30 stopni, ten tor był idealny, bardzo podobny. To był wielki atut trenera Cieślaka. Tor na meczu z Lublinem był bardzo twardy, na meczu z Zieloną Górą było bardzo przyczepnie. Jak zawodnik ma się odnaleźć, jeśli on jest co chwilę zaskakiwany - pytał Piotr Świderski.

Na sam koniec pochylono się nad meczem PGG ROW-u Rybnik z MrGarden GKM-em Grudziądz. - Co chwilę inny zawodnik, inny tor, zmiany po jednym wyścigu, ciągnie się Miedzińskiego na jeden wyścig. Tutaj jest szukanie jakiegoś ratunku, czasami jednak trudno mi zrozumieć te zmiany. Jak zawodnicy mogą mieć jakąś stabilność ustawień na własnym torze, jeśli ten tor jest co chwilę inny. Szczepaniak, który dobrze zaprezentował się w meczu z Częstochową, znowu nie znajduje się w składzie - mówił Świderski.

- Mam wrażenie, że jedna rzecz to wynik sportowy, a druga to atmosfera wokół tego klubu. Na przestrzeni paru sezonów odchodzi Adam Pawliczek, Mirosław Korbel czy Eugeniusz Skupień. Oni są historią tego klubu. Wydaje mi się, że coś tam jest chyba nie tak - podsumował Marcin Majewski.

Zobacz także: Żużel. Tai Woffinden jak mistrz i profesor. Nasypał piachu w szprychy Kołodzieja i uratował Betard Spartę
Zobacz także: Żużel. Piotr Pawlicki wie, że zawalił. "Tragedia"

Źródło artykułu: