Wygrana przy pustych trybunach - relacja z meczu Marma Hadykówka Rzeszów - RKM ROW Rybnik

Marma-Hadykówka Rzeszów, w ostatnim meczu fazy zasadniczej na swoim torze, zwyciężyła drużynę RKM ROW Rybnik 55:38 i tym samym częściowo zrehabilitowała się za serię trzech porażek z rzędu. Odnosząc przekonywujące zwycięstwo rzeszowianie nadal liczą się w walce o drugą pozycję i jak najlepsze rozstawienie przed decydującymi meczami fazy play-off.

Z ponad godzinnym opóźnieniem rozpoczęło się spotkanie rzeszowskich "Żurawi" z rybnickimi "Rekinami". Kapryśna aura panująca przez cały weekend oraz przelotne opady deszczu tuż przed rozpoczęciem pojedynku sprawiły, że jego rozegranie stanęło pod znakiem zapytania. Organizatorzy stanęli jednak na wysokości zadania i przygotowali bardzo dobry tor, który chwalili również goście. Gospodarze bez problemów pokonali rybniczan, nie było to jednak jednostronne widowisko. Goście starali się za wszelką cenę utrudniać zadanie rozpędzonym "Żurawiom", stąd w kilku wyścigach obserwowaliśmy ładną walkę na torze. Niestety mimo wykorzystania jokera oraz kilku rezerw taktycznych "Rekiny" okazały się zbyt słabe, aby powalczyć przynajmniej o punkt bonusowy.

Pojedynek znakomicie rozpoczęli rybniccy juniorzy - Rafał Fleger i Sławomir Pyszny, którzy wygrywając start, przywieźli za plecami bardzo dobrze ostatnio jeżdżącego Dawida Lamparta. Podrażnieni tym gospodarze bardzo szybko przystąpili do odrabiania strat. Najpierw Mikael Max wraz z Pawłem Miesiącem wygrali 4:2 z parą Mariusz Węgrzyk - Andriej Karpov, a następnie "Żurawie" wygrały podwójnie kolejne trzy wyścigi i przewaga gospodarzy wynosiła już 10 oczek. W tej fazie meczu mogła się podobać postawa Dawida Stachyry w biegu czwartym, w którym po przegranym starcie rzeszowianin jeszcze na pierwszym okrążeniu atakiem po zewnętrznej połknął Ronniego Jamrożego, a następnie przygotowywał sobie atak na Rafała Flegera, by na ostatnim łuku wejść pod rybnickiego juniora i rzutem na taśmę znaleźć się za plecami prowadzącego Dawida Lamparta.

Po pewnej wygranej pary Mikael Max - Paweł Miesiąc w wyścigu siódmym, trener gości Adam Pawliczek zagrał "va banque" posyłając w ramach rezerwy taktycznej parę Denis Gizatullin (jako joker) i Paweł Hlib. Początkowo wszystko układało się po myśli gości którzy prowadzili podwójnie, jednak najpierw Dawid Lampart a następnie Dawid Stachyra wyprzedzili Pawła Hliba. Rybniczanie nie zamierzali pasować i w dziesiątej gonitwie podwójnie zwyciężyła para Jamroży - Pyszny mimo ataków do samej kreski Macieja Kuciapy. Losy meczu rozstrzygnęli w dwunastym wyścigu Dawid Lampart i Lukas Dryml przywożąc za plecami szalejącego Mariusza Węgrzyka. W biegu trzynastym ładną szarżą popisał się Mikael Max, który po przegranym starcie, na wyjściu z pierwszego łuku śmiałym atakiem wszedł pomiędzy "Rekiny" i pewnie zwyciężył. Ten sam zawodnik stoczył ładną, ale tym razem przegraną walkę w ostatnim wyścigu, jego pogromcą okazał się Denis Gizatullin.

Zespół rybnickich "Rekinów" mimo wyraźnej przegranej pozostawił po sobie dobre wrażenie. Zawodnicy gości starali się walczyć o każdy punkt i ta ambitna postawa zasługuje podkreślenie. Dobrze zaprezentowali się Denis Gizatulin, Ronnie Jamroży oraz juniorzy. Zawiedli na pewno Ricky Kling, Paweł Hlib i Andriej Karpov.

W drużynie rzeszowskich "Żurawi" klasą dla siebie był zdobywca 14 punktów - Mikael Max. Bardzo dobrze jeździli, po raz kolejny już, Dawid Lampart oraz Paweł Miesiąc. Po dłuższej nieobecności rzeszowskim kibicom zaprezentował się Lukas Dryml i był to bardzo udany powrót Czecha.

Włodarzy rzeszowskiego speedwaya martwić musi na pewno niska frekwencja na trybunach. Na pewno spory wpływ miała na to pogoda, która nie rokowała dużych nadziei na rozegranie tego meczu. Nie był to jednak chyba jedyny powód, należy sądzić, że również słaba postawa rzeszowian w ostatnich meczach też przyczyniła się do drastycznego spadku kibiców na trybunach. Nieobecni mogą jednak żałować, bo nie obejrzeli ładnego i ciekawego widowiska zakończonego "happy endem" dla miejscowych.

RKM ROW Rybnik: 38

1. Mariusz Węgrzyk - 6 (2,1,-,2,1,-)

2. Andriej Karpov - 0 (0,0,-,-)

3. Ricky Kling - 1 (1,0,0,-)

4. Denis Gizatullin - 14+1 (d,3,6,1,1’,3)

5. Ronnie Jamroży - 8 (0,1,3,2,2)

6. Rafał Fleger - 4 (3,1,0,-,-,u)

7. Sławomir Pyszny - 4+2 (2’,2’,0,0)

8. Paweł Hlib- 1 (0,1)

Marma-Hadykówka Rzeszów: 55

9. Mikael Max – 14 (3,3,3,3,2)

10. Paweł Miesiąc – 9+3 (1,2’,2’,3,1’)

11. Lukas Dryml - 10+2 (2’,3,0,2’,3)

12. Maciej Kuciapa - 7+1 (3,2’,1,0,1)

13. Dawid Stachyra - 4+3 (2’,1’,1’,d)

14. Dawid Lampart - 11 (1,3,2,2,3)

15. Mateusz Szostek – 0 (0)

16. Łukasz Kret - (ns)

Bieg po biegu:

1. (66.19) Fleger, Pyszny, Lampart, Szostek 1:5

2. (66.32) Max, Węgrzyk, Miesiąc, Karpov 4:2 (5:7)

3. (65.35) Kuciapa, Dryml, Kling, Gizatullin (d/start) 5:1 (10:8)

4. (66.19) Lampart, Stachyra, Fleger, Jamroży 5:1 (15:9)

5. (66.25) Dryml, Kuciapa, Węgrzyk, Karpov 5:1 (20:10)

6. (65.56) Gizatullin, Lampart, Stachyra, Kling 3:3 (23:13)

7. (66.15) Max, Miesiąc, Jamroży, Fleger 5:1 (28:14)

8. (65.37) Gizatullin(!), Lampart, Stachyra, Hlib 3:6 (31:20)

9. (65.75) Max, Miesiąc, Gizatullin, Kling 5:1 (36:21)

10. (65.57) Jamroży, Pyszny, Kuciapa, Dryml 1:5 (37:26)

11. (65.45) Miesiąc, Węgrzyk, Hlib, Stachyra (d/start) 3:3 (40:29)

12. (66.04) Lampart, Dryml, Węgrzyk, Pyszny 5:1 (45:30)

13. (66.34) Max, Jamroży, Gizatullin, Kuciapa 3:3 (48:33)

14. (66.78) Dryml, Jamroży, Kuciapa, Pyszny (u/w) 4:2 (52:35)

15. (66.47) Gizatullin, Max, Miesiąc, Pyszny 3:3 (55:38)

NCD: 65.35 - Maciej Kuciapa w III biegu

Sędzia: Marek Smyła (Wrocław)

Widzów: ok. 1300.

Zestaw: II

Źródło artykułu: