- Przede wszystkim czuję niedosyt, że trener wycofał mnie po wcześniejszym zerze z ostatniego wyścigu. Jechałem wtedy na zdefektowanym motorze, ale nasz szkoleniowiec stwierdził, że nie trzymałem gazu. Nie wiem, dlaczego taka decyzja została podjęta. Naprawdę jej nie rozumiem. Być może trener Jąder coś do mnie ma. Tak się jednak nie robi. To dla mnie niezrozumiałe, tym bardziej, że trener widział, jak później dziesięć osób stało przy moim motorze i próbowało go naprawić - powiedział nam Łukasz Jankowski.
W całych zawodach zawodnik PSŻ-u prezentował się przyzwoicie. - Trener widział, że miałem wtedy defekt. Stwierdził jednak, że nie trzymałem gazu. Nie będę teraz mówił, co wtedy powiedział. Zostałem po prostu wycofany - dodał "Jankes", który jest zawiedziony, że w kilku pojedynkach zabrakło dla niego miejsca w składzie poznańskiego zespołu. - Nie będę się wypowiadał, dlaczego nie jechałem z Grudziądzem. Na pewno mam trochę pecha w tym roku. Kontuzja, której się nabawiłem, wyeliminowała mnie na cztery mecze. Później nie wiadomo dlaczego nie jechałem - tłumaczy.
- Nie wiem, czy jest jakiś konflikt. Nie rozmawiałem o tym z trenerem, ale jeśli tak jest, to powinien mi o tym powiedzieć. W niedzielę jednak nasz szkoleniowiec w pewnym sensie potwierdził, że coś do mnie ma - wyjaśnia Jankowski. - Być może gorzej pojechałem z Rzeszowem. W niedzielę to było jednak jakieś przegięcie pały - dodał.
- Nie mogę narzekać na to, że zdecydowałem się na Poznań. Dochodzi tylko do jakiegoś mieszania ze składem. Wszyscy chcą jechać. Być może jest zbyt wielu zawodników. Każdy chce startować, a później trener wycofuje żużlowców. Tym razem padło na mnie, nie wiem dlaczego - zakończył.