Żużel. PGE IMME przedsmakiem Grand Prix. "Zwycięstwo będzie sygnałem o treści "jestem mocny"

W najbliższą sobotę odbędą się PGE IMME. Turniej może pokazać, co czeka nas w cyklu Grand Prix 2020. - Sobotnie mistrzostwa to na pewno punkt odniesienia dla tych, którzy chcą w tym roku walczyć o złoto - ocenił Jacek Frątczak.

Patryk Głowacki
Patryk Głowacki
Patryk Dudek przed Bartoszem Zmarzlikiem podczas PGE IMME 2018 WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Patryk Dudek przed Bartoszem Zmarzlikiem podczas PGE IMME 2018
PGE IMME są organizowane od 2014 roku. Za każdym razem obsada zmagań była bardzo okazała. Nie inaczej jest i w tym roku, co wyjątkowo może dać przedsmak nadchodzącej rywalizacji w SGP.

Na starcie mistrzostw stanie bowiem aż 11 zawodników cyklu Grand Prix. A co z pozostałą piątką? Mikkel Michelsen, Grigorij Łaguta oraz Piotr Pawlicki to postacie, które na pewno w GP nie byłyby bez szans. W stawce znajdują się jeszcze waleczni Gleb Czugunow oraz Paweł Przedpełski.

Dla kilku zawodników będzie to zatem dobra okazja, by sprawdzić się w bojach z najlepszymi. O tym, jak bardzo rozgrywki mogą przypominać walkę o mistrzostwo świata, zapytaliśmy Jacka Frątczaka.

ZOBACZ WIDEO Miśkowiak tylko z roczną umową we Włókniarzu. Zawodnik tłumaczy dlaczego

- Dla żużlowców będzie to poligon doświadczalny. Patryk Dudek wspomniał o tym, że dopiero w GP zaczyna się porządne ściganie. Sobotnie mistrzostwa to na pewno punkt odniesienia dla tych, którzy chcą w tym roku walczyć o złoto - stwierdził nasz rozmówca.

- Liga ligą, ale rzadko pojawia się okazja, by pod taśmą faktycznie było czterech zawodników liczących się w mistrzostwach świata. Będzie to zatem pierwszy poważny sprawdzian dla tych żużlowców - dodał Frątczak.

W sobotę do rywalizacji przystąpi kilku żużlowców mających obecnie świetną formę. Emil Sajfutdinow, Martin Vaculik, Bartosz Zmarzlik czy Artiom Łaguta to tylko kilku z poważnych kandydatów do zdobycia miana mistrza świata. Czy wygrana w PGE IMME będzie wyraźnym znakiem dla konkurencji w kontekście GP?

- Zwycięstwo jednego z faworytów nie ustawi go jako pierwszego w kolejce do mistrzostwa świata, ale będzie to jednak sygnał o treści "jestem mocny". Być może niektórzy poczekają jednak do cyklu Grand Prix - ocenił menedżer.

Istotny w porównaniach mistrzostw PGE Ekstraligi do Grand Prix jest fakt, iż nawet system rozgrywek jest do siebie zbliżony. Mianowicie dwóch najlepszych zawodników awansuje bezpośrednio do finału, natomiast następna ósemka zmierzy się w półfinałach, rywalizując o decydujący wyścig.

W podobieństwie do GP pomaga także toruńska Motoarena. Zdaniem Frątczaka był to udany wybór, gdyż każdy będzie miał na torze równe szanse. - Wybór toru jest bardzo dobry. Będzie to obiektywny czynnik dla większości zawodników. Nieco więcej wiedzą o nim żużlowcy, którzy jeździli w SEC. Ogólnie jednak toruńskiego toru w Ekstralidze nie ma, co stworzy równe warunki dla wszystkich.

Niektórzy obawiają się małej atrakcyjności zawodów spowodowanej spokojnym podejściem żużlowców. Czy jednak startujący zawodnicy nie podejdą w pełni poważnie do walki o trofeum?

- Nie sądzę, że ktoś odpuści. To są bardzo prestiżowe zawody i tylko na początku zawodnicy mogli traktować go wręcz jako przymus. Z każdym kolejnym rokiem mistrzostwa mają coraz większe znaczenie. Obsada sprawia, że zawody będą stały na bardzo wysokim poziomie - stwierdził Frątczak.

Zawody o miano najlepszego zawodnika Ekstraligi odbędą się w sobotę na toruńskiej Motoarenie. Start PGE IMME przewidziano na godzinę 19:15.

Czytaj także: Żużel. Dolewasz nitro? Wypompują ci je z baku. PGE Ekstraliga posłuchała eksperta

Czytaj także: Żużel. PGE Ekstraliga. Siódemka kolejki. Dominacja przedstawicieli mistrzów kraju na czele z Sajfutdinowem

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Kto wygra PGE IMME?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×