Leszczynianie zaczynają wielkie manewry przed rozgrywką medalową, a o takich meczach jak z MrGarden GKM-em Grudziądz mówi się, że są po to, aby je odjechać, odhaczyć i patrzeć do przodu.
Niespodzianka nie wchodzi w grę. Naprzeciw mistrza Polski staje ekipa rozbita i rozczarowana sezonem. Zespół Roberta Kempińskiego wygląda, jakby wolał już zakończyć 2020 rok i zapaść w zimowy sen. Przestać męczyć siebie, ale przede wszystkim kibiców, którzy z reguły mieli wątpliwą przyjemność obserwowania swoich pupili na torze. Trzy zwycięstwa w dziesięciu kolejkach, to jednak zawstydzający bilans.
Wielu zawodnikom powinno jednak zależeć na zakończeniu obecnego sezonu z twarzą. Końcówka zawsze rzutowała na to, co będzie się działo w okresie transferowym, a dla kilku z nich, to niemal na pewno jeden z ostatnich tańców w barwach GKM-u. Piorunującym finiszem można pokazać się przed potencjalnymi pracodawcami i powalczyć o nowy kontrakt gdzie indziej.
ZOBACZ WIDEO Wiktor Lampart wyjaśnił, dlaczego jeździ tak słabo
GKM stracił cierpliwość nie tylko to polskich seniorów. Marcin Turowski znów wylądował na trybunach. Ta decyzja jednak nie dziwi, zawodnik zamiast zrobić następny krok do przodu, cofnął się przynajmniej dwa. Nie błyszczy nawet w 2. Lidze Żużlowej.
Wolny termin ma gość Krystian Pieszczek. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nominalnie żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk zajmie miejsce w awizowanym składzie kogoś z duetu Buczkowski - Pawlicki. Gdyby padło na tego drugiego, byłby to dla niego duży policzek. Prezentujący się do tej pory beznadziejnie starszy z braci nie dostałby szansy występu przeciwko swojej macierzystej drużynie, dodatkowo na torze, na którym się wychował.
Wracając do Pieszczka, zadebiutował i pokazał się ze znakomitej stronie przeciwko najsłabszej ekipie w PGE Ekstralidze - PGG ROW-owi, a teraz poprzeczka poszłaby maksymalnie w górę. Sprawdziłby się na tle mistrza Polski.
W Lesznie wbrew pozorom jest co robić. To nie jest już taki samograj, jak u progu sezonu. Byki pogubiły parę punktów na wyjazdach. Dobrze, że wystrzelił Jaimon Lidsey, poziom trzyma Bartosz Smektała, lideruje Emil Sajfutdinow, a dziury łata super junior Dominik Kubera. Do pełni szczęścia brakuje jednak notującego dołek formy Janusza Kołodzieja.
Żużlowiec z Tarnowa spędza całe dnie w warsztacie i wierzy, że wkrótce zła karta się odwróci. Zewsząd słychać głosy, że żużlowcowi brakuje jednego dobrego spotkania na przełamanie, a piątkowy rywal jest pod tym kątem skrojony idealnie.
Kołodziej od dłuższego czasu ma problem ze znalezieniem prędkości w swoich rosomakach. Niewykluczone, że wpływ na taki stan rzeczy tkwi w wysokich temperaturach, a te jak wiadomo nieźle mieszają przy próbie dostrojenia silników.
Inna sprawa, że przyjdzie jesień, czas najważniejszych rozstrzygnięć i wtedy Kołodziej zawsze wchodził z buta, cały na biało. I dlatego nic dziwnego, że dla menedżera Piotra Barona czterokrotny IMP jest żużlowcem od zadań specjalnych, w dalszej perspektywie bezcennym i niezastąpionym.
Awizowane składy
MrGarden GKM Grudziądz:
1. Nicki Pedersen
2. Krzysztof Buczkowski
3. Kenneth Bjerre
4. Przemysław Pawlicki
5. Artiom Łaguta
6. Damian Lotarski
7. Denis Zieliński
Fogo Unia Leszno:
9. Emil Sajfutdinow
10. Janusz Kołodziej
11. Bartosz Smektała
12. Jaimon Lidsey
13. Piotr Pawlicki
14. Szymon Szaluderbach
15. Dominik Kubera
Początek spotkania: 18:00
Sędzia: Piotr Lis
Asystent sędziego: Rafał Kobak
Komisarz toru: Michał Wojaczek
Wynik pierwszego spotkania: GKM 42:48 Unia
CZYTAJ TAKŻE: Wielkie plany Motoru. Będzie potęga na ścianie wschodniej?
CZYTAJ TAKŻE: Żyto: Falubaz jest jak maszyna