Żużel. Mocne słowa Roberta Kościechy na temat juniorów. "Czasem trzeba uderzyć pięścią w stół i dać szansę młodszym"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Robert Kościecha.
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Robert Kościecha.

Juniorzy MrGarden GKM-u nie zdobywają punktów. Ostatnio od składu został odstawiony Marcin Turowski, a parę młodzieżową tworzą młodsi zawodnicy. - Czasem trzeba uderzyć pięścią w stół i dać szansę młodszym - skomentował Robert Kościecha.

[tag=868]

[/tag]MrGarden GKM nie ma już nawet matematycznych szans na miejsce w fazie play-off. To w dużej mierze "zasługa" juniorów, którzy przez cały sezon zawodzą. Robert Kościecha w rozmowie z gkm.grudziadz.net skomentował postawę młodych zawodników. - Największe oczekiwania były wobec Marcina Turowskiego, dla którego poprzedni sezon był całkiem dobry, a w tym roku nic kompletnie mu nie pasuje i nie zdobywa punktów. To jest teraz największy problem - powiedział.

Przed startem rozgrywek wychowanka Stali Toruń określano "liderem formacji juniorskiej". 21-latek nie sprostał wyzwaniu (średnia biegopunktowa 0,667 w PGE Ekstralidze). - To nie jest ten sam zawodnik co w ubiegłym sezonie. Nie tak dawno był wojownikiem, teraz widząc małą dziurkę zamyka gaz. Nie może być tak, że 21-letniego zawodnika objeżdżają chłopacy po licencji. Oczywiście, sytuacje mogą być różne, ale trzeba się uderzyć w pierś. Ja również miałem w mojej karierze takie sytuacje, ale wtedy budziłem się rano, prosiłem o tor i jeździłem tak długo, aż było lepiej - przyznał trener młodzieży w grudziądzkim klubie.

Ważne w sporcie - i nie tylko - jest przyznanie się do błędu. - Zawodnicy, którzy słabiej jadą, bardzo często winę zrzucają na sprzęt. Oni mogą oszukać dziennikarzy i osoby, które nie siedziały na motocyklu. Jeśli zawodnik wchodząc w łuk nie jedzie ścieżką optymalną lub zamyka gaz na wejściu, to nie możemy mówić o sprzęcie. Wygodnie to można siedzieć na kanapie przed telewizorem i oglądać dobry film. W żużlu trzeba włożyć wysiłek i zacisnąć zęby - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Płaci podatki, dlatego dostał dziką kartę

- Często mówi się, że na żużlu nie jeżdżą normalni ludzie, bo jadąc 120km/h wchodzą w łuk. I chyba coś w tym jest. Albo ma się te przysłowiowe "jaja" i trzyma się gaz, albo nie. Dziś żużel jest tak wymagający, że przy małym przymknięciu gazu, albo przesunięciu się na motorze zbyt mocno do przodu przekręca koło i zawodnik zostaje z tyłu. Najbardziej u Marcina boli mnie to, że przy przegranym biegu nie ma tej sportowej złości. Zawsze powtarzam, że można przyjechać pierwszym albo czwartym. To nie jest problem - dodał Kościecha.

Sporo okazji do startów od sztabu szkoleniowego otrzymywał Damian Lotarski. Ostatnio w spotkaniach ligowych występują natomiast: Denis Zieliński i Kacper Łobodziński. Czy to czas, aby dać szansę młodszym? - Taka też jest moja propozycja i trener Kempiński wie o tym. Często są pytania do mnie, dlaczego nie jeżdżą młodzi. Trzeba to raz wyjaśnić: skład na spotkania ligowe ustala trener Robert Kempiński. Ja oczywiście podpowiadam mu w kwestii juniorów, ale decyzja ostatecznie nie należy do mnie i ja nie mam na to wpływu - zaznaczył.

- Widzę jakąś małą iskierkę nadziei. Zrobiliśmy zebranie, trochę zostało to wszystko wstrząśnięte. Nie chcę mówić, że od razu wszystko odmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, ale widać przynajmniej inne podejście chłopaków chociażby w parkingu. Szkoda, że szybciej tak nie zareagowałem. W przypadku Damiana Lotarskiego faktycznie możemy mówić o problemach sprzętowych. Mam nadzieję, że po serwisie silników wszystko wróci do normy. Widać właśnie u niego tę sportową złość i to mnie bardzo cieszy. Na chwilę obecną najsłabszym naszym juniorem jest niestety Marcin Turowski - zakończył szkoleniowiec.

Zobacz także: Żużel. Ostrovia - Wybrzeże. Sebastian Szostak pokazał próbkę swoich możliwości. Walka z seniorem nie jest mu straszna
Zobacz takżeŻużel. Marek Grzyb: Prezes Włókniarza sam zgotował sobie ten los. Mam apel do trenera Cieślaka [WYWIAD]

Źródło artykułu: