Dramat Grzegorza Zengoty rozegrał się na początku marca 2019 roku podczas treningowych jazd na motocrossie w Hiszpanii. Wychowanek Falubazu Zielona Góra doznał złamania kostki. Z pozoru zwykła kontuzja przerodziła się w prawdziwy koszmar dla żużlowca. Przez długi czas lekarze walczyli, by uniknąć amputacji nogi, w którą wdała się martwica.
Żużlowiec przeszedł niesamowicie długą rehabilitację. Pracował ciężko, nie mając w ogóle pewności, że wróci w ogóle do pełnej sprawności, a co dopiero na tor żużlowy. W tym czasie nie odciął się od żużla. Zengota występował jako ekspert stacji nSport+. Za mikrofonem zawodnik czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Nigdy nie deklarował konkretnej daty powrotu na tor. W piątek za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował kibiców, że to się udało.
- Milo mi poinformować wszystkich, którzy głęboko wierzyli w to, że się uda. Po niemalże dwóch latach ciężkiej przeprawy dopiąłem swego i wsiadłem na motocykl żużlowy i odbyłem pierwsze treningi - pisze Grzegorz Zengota.
Powrót na tor był na tyle pozytywny, że zawodnik postanowił pójść za ciosem i przystąpił do odnowienia żużlowej licencji. - Efekt był lepszy niżeli sam zakładałem i już na pierwszym treningu zasuwałem z pełnym gazem, a na drugim treningu jeździłem już spod taśmy. Po tak zaskakujących samego mnie odjechanych kółkach postanowiłem pójść za ciosem i dzisiaj w Zielonej Górze odnowić licencję żużlową. Bardzo dziękuję wszystkim którzy wierzyli w mój powrót. Mam nadzieję, że już nie długo się zobaczymy na stadionach - dodał sympatyczny żużlowiec, który przed poprzednim sezonem związał się kontraktem z Motorem Lublin.
Zobacz także: Falubaz pozyskał gościa z Apatora. Duże wzmocnienie
Zobacz także: eWinner Apator już rozmawiał z Holderem o nowym kontrakcie
ZOBACZ WIDEO Żużel. Płaci podatki, dlatego dostał dziką kartę