Żużel. Sparta - Stal. Taktyczny nos Chomskiego. Mógł być przeklinany, a został bohaterem

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz i Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz i Stanisław Chomski

Dla Stanisława Chomskiego sezon 2020 to prawdziwy rollercoaster. Przez połowę rozgrywek jego zespół był na szarym końcu tabeli i bronił się przed spadkiem, by ostatecznie po serii zwycięstw i sensacyjnej wygranej we Wrocławiu wjechać do play-offów.

Trenerski stołek często bywa gorący. W Gorzowie Stanisława Chomskiego już w trakcie sezonu wielu chciało zwolnić. - Pytanie, co to by dało? - mówił wówczas Niels Kristian Iversen. Duńczyk po kontuzji był bez formy. Teraz wraca do dobrej dyspozycji i trener Chomski postawił na niego. Nie pomylił się.

38-letni żużlowiec zaliczył bardzo dobry drugi turniej Grand Prix we Wrocławiu. Nic więc dziwnego, że kiedy na Stadion Olimpijski zawitała drużyna Moje Bermudy Stal Gorzów, Iversen znalazł się w jej składzie. Duńczyk nie zawiódł. Był szybki i waleczny. W dwóch pierwszych startach przywoził po dwa punkty. W trzecim po walce przegrał 1:5. Później trener Chomski go wycofał. Generalnie, decyzja o wystawieniu Iversena była trafna. Zdobył cenne 5 punktów w trzech startach.

Moje Bermudy Stal Gorzów przegrywała po 11 wyścigach we Wrocławiu 28:38. Gospodarze zaczęli myśleć o punkcie bonusowym, a trener Stanisław Chomski jak wytrawny szachista, rozegrał decydującą partię po swojemu. Najpierw jako rezerwę taktyczną desygnował za Wiktora Jasińskiego Rafała Karczmarza, który przywiózł punkt na Przemysławie Liszce. Później do boju posłał swojego lidera, Bartosza Zmarzlika. Mistrz świata z Andersem Thomsenem pokonali podwójnie Taia Woffindena i Gleba Czugunowa.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!

Przed wyścigami nominowanymi z pewnością był dylemat, na kogo postawić w biegu 14. Do wyboru był szybki Iversen i przeciętny tego dnia Szymon Woźniak. Chomski postawił na Polaka i był to strzał w dziesiątkę. Woźniak wystrzelił spod taśmy i wygrał 5:1 z Andersem Thomsenem, wyrównując stan meczu przed decydującym wyścigiem.

Ostatni bieg, to majstersztyk w wykonaniu Zmarzlika, który na pierwszym wirażu wywiózł Macieja Janowskiego, a przy krawężniku uciekł Jackowi Holderowi. Lider klasyfikacji Grand Prix wyprzedził później na trasie Australijczyka, ale Zmarzlika nie był w stanie dopaść. Mecz we Wrocławiu rzecz jasna wygrali zawodnicy Moje Bermudy Stali Gorzów, ale trener Chomski wydatnie im w tym pomógł. Gorzowianie w tym sezonie przeszli drogę z piekła do nieba. W takiej formie w play-offach mogą zrobić wszystko.

Zobacz także: Orzeł wyszarpał bonus Wybrzeżu
Zobacz także: Woźniak osamotniony w mix zonie. Sparta zakpiła z kibiców i telewizji

Źródło artykułu: