Żużel. Robert Flis: Stal nie potrzebuje kolejnej armaty. Zrobili coś z niczego, mogą wylądować w finale [WYWIAD]

Prezes Marek Grzyb zapowiedział niedawno, że planuje wzmocnić Stal Gorzów kolejną gwiazdą. - Nie wiem kogo na myśli ma szef klubu, ale czasami taki ruch może dać efekt odwrotny od zamierzonego, tym bardziej, że zespół ma lidera - mówi Robert Flis.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Czy po niedzielnym zwycięstwie Moje Bermudy Stali we Wrocławiu zasadne jest powiedzenie, że tam gdzie zaczyna się żużel kończy się logika?

Robert Flis, były zawodnik Stali Gorzów: Biorąc pod uwagę początek sezonu, coś w tym jest. Drużynie należą się ogromne słowa uznania. Wykonali tytaniczną pracę. Nie machnęli ręką, nie odhaczyli sezonu, tylko wzięli się w garść i przy odrobinie szczęścia złapali wiatr w żagle, poszli za ciosem. Trzy ostatnie biegi doskonale zobrazowały Stal na przestrzeni całych rozgrywek. Podopieczni Stanisława Chomskiego wykaraskali się z olbrzymich tarapatów, odrobili duża stratę, a na finiszu dopadli rywala.

Osobiście mam wrażenie, że to bardziej Sparta przegrała na własne życzenie.

I tak i nie. Wrocławianie chyba za pewnie się poczuli, a Stal jak dobrała się gospodarzom do gardła, to nie przepuściła okazji, aby ich dobić. Przyjezdni rośli w trakcie zawodów, coraz lepiej czytali ścieżki. Gołym okiem widać było, że dopasowanie sprzętu idzie we właściwą stronę.

Stal awansowała do play-off i jest na fali wznoszącej. Pana zdaniem ewentualni przeciwnicy w półfinale raczej woleliby jej uniknąć?

To może być czarny koń tej fazy. Osobiście w żadnej chwili nie zwątpiłem w Stal. To był mój pewniak do czwórki. Żeby być jednak do końca szczerym, instytucja gościa i wystrzał formy Jacka Holdera uratował skórę zespołowi. Gdyby Stal została z "gołym" Kasprzakiem bez opcji na rezerwie, raczej nic dobrego by z tego nie wynikło. Regulamin na ten rok jest jednak taki, a nie inny, ale przecież jednakowy dla wszystkich.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Stal nie zachowuje się w porządku rozmawiając z Jackiem Holderem o kontrakcie

Przed sezonem raczej trudno było dostrzec tam słabe punkty.

Znów dostaliśmy dowód na to, że przywiązywanie się do nazwisk w żużlu nie przejdzie. Skład na papierze był bardzo wyrównany, z jednym wyraźnym liderem - Bartkiem Zmarzlikiem. Woźniak, Iversen, Kasprzak, oni wszyscy w jednym momencie jechali poniżej oczekiwań i dlatego play-off stanął pod znakiem zapytania. Na szczęście większość zdążyła w porę się pozbierać i tak naprawdę tylko Krzysiek walczy, aby ustabilizować formę.

Kiedy Stal ocierała się o dno tabeli, porażka goniła porażkę i pojawiały się głosy, żeby zwolnić trenera Chomskiego, pan cieszył się, że prezes Marek Grzyb wytrzymał ciśnienie i nie doszło w klubie do nerwowych ruchów?

Stałem murem za szkoleniowcem oraz drużyną. Wiedziałem, że ona prędzej, czy później odpali. Uratować mogła nas wyłącznie cierpliwość. Zamieszanie w połowie sezonu niejednemu już odbiło się czkawką. Trzeba też sobie powiedzieć, że Zmarzlik wszedł w ligę odrobinę rozregulowany, a koledzy są wpatrzeni w niego jak w obrazek. Kiedy on znalazł w sprzęcie to "coś", jego podpowiedzi były coraz bardziej trafne i pomocne. Kolegom łatwiej było złapać luz. Inna sprawa, że swoje też zrobił także brak sparingów oraz treningi tylko na swoim torze.

Aż miło patrzeć, jak odrodził się Szymon Woźniak.

To wielka zaleta menedżera Chomskiego, ze potrafi odbudować zawodników. On im bezgranicznie ufa, nie odsuwa po jednym-dwóch nie udanych wyścigach. Wie, że drzemie w nich potencjał i umie go z nich wydobyć. Oczywiście, zapalił się grunt pod nogami, trzeba było zareagować i wziąć gościa, żeby połatać dziury. W mojej opinii niektórzy żużlowcy cierpią z powodu braku jazdy. Dlatego nie mogą rozwinąć skrzydeł i się męczą. Gros z nich dochodzi do formy dzięki regularnym występom i nawet pod tym kątem pandemia wyraźnie im nie sprzyja.

Czy skład Stali wykrystalizował się w stolicy Dolnego Śląska i tym żelaznym zestawieniem objadą play-off? To by oznaczało, że Kasprzak zakończył już sezon w Gorzowie.

Nie podpisałbym się pod tą tezą. Nie skreślałbym Kasprzaka. Krzychu jest takiego typu zawodnikiem, że w każdym momencie może nas zaskoczyć. Grand Prix Challenge i awans do cyklu 2021 jest tego najlepszym dowodem. Tu nie chodzi o formę, a raczej dołek sprzętowy.

Prezes Grzyb powiedział niedawno na naszych łamach, że rozgląda się za jeszcze jedną, konkretną armatą. Pana zdaniem słusznie, czy Stal jej potrzebuje?

Mój punkt widzenia jest inny (śmiech). Stal ma już lidera z prawdziwego zdarzenia, do którego powinna dokładać resztę klocków. Nie wiem kogo na myśli ma szef klubu, ale czasami sprowadzenie jeszcze jednej gwiazdy może dać efekt odwrotny od zamierzonego. Bardziej zmącić niż pomóc.

Gdyby Stal skończyła sezon na czwartym miejsce, czyli bez medalu, powinna czuć rozczarowanie, a może mieć z tyłu głowy, to co działo się z drużyną i wpisać lokatę tuż za podium do rubryki sukcesy?

Stal już osiągnęła wiele, a obecnie nie ma nic do stracenia. Zwyciężyć we Wrocławiu, zdobyć osiemnaście punktów w piętnaście dni? Pełen szacunek. Można powiedzieć, że zawodnicy i trener przed tą znakomitą serią spali na Jancarzu. Stadion był ich drugim domem, ale nikt nie ma wątpliwości, że się opłacało.

Czyli, to co Stal ugra więcej będzie na tylko na jej plus.

Mogą jechać na fantazji, czerpać przyjemność z tego co osiągnęli. Zrobili coś z niczego i naprawdę nie zdziwię się, gdy Gorzów wyląduje w finale.

CZYTAJ TAKŻE: GKM - Motor. Zacięty bój w Grudziądzu
CZYTAJ TAKŻE: Maciej Janowski. Dziś mistrz Polski, jutro mistrz świata

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Stal Gorzów powinna sprawdzić drugą gwiazdę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×