Abramczyk Polonia Bydgoszcz pokonała w czwartek bezpośredniego rywala do utrzymania w eWinner 1. Lidze - Lokomotiv Daugavpils, ale sytuacja drużyny znad Brdy nadal daleka jest od idealnej. Wystarczy rzut oka na terminarz i już wiadomo, że na cztery kolejki przed końcem sezonu ekipie Jerzego Kanclerza widmo spadku zajrzało głęboko w oczy. Beniaminek, aby uciec ze stryczka potrzebuje sportowego cudu.
Same wygrane u siebie już nie wystarczą. Albo inaczej, wystarczą, ale na Łotwie musiałby się wydarzyć jakiś totalny kataklizm, żeby w pięciu spotkaniach (jeden mecz zaległy) nie triumfować ani raz.
Trzeba się oglądać na Łotyszy, którym pozostały aż trzy mecze na własnym torze. Z tego dwa przeciwko Unii Tarnów i Arged Malesie TŻ Ostrovii z dużymi szansami na zdobycie punktu bonusowego. W obu potyczkach Lokomotiv ma do odrobienia osiem oczek. Na Łodzi raczej więcej niż dwa nie uda się wyciągnąć.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Stal nie zachowuje się w porządku rozmawiając z Jackiem Holderem o kontrakcie
Kluczowe karty mogą rozdać zatem ostrowianie i tarnowianie, ale problemem Polonii nie jest fakt, że mają podobny zestaw przeciwników, co Lokomotiv lecz to, że im o premie punktową za dwumecze będzie szalenie ciężko. Na chłopski rozum, myśląc zdroworozsądkowo cztery punkty, to maksimum, co powinni szarpnąć.
Teraz Łotysze są tylko punkcik nad zamykającą tabelę Polonią, ale jeśli Lokomotiv przynajmniej raz sięgnie po wygraną z bonusem, Polonia będzie zmuszona wyrwać coś na wyjeździe, albo pokusić się o 52 punkty z Tarnowem i 54 z Ostrowem. Co i tak nie da gwarancji, że w Bydgoszczy wystrzelą szampany.
Ten sezon udowodnił jednak, że nie takie niespodzianki już widzieliśmy, ale na tę chwile trudno uwierzyć w szczęśliwy scenariusz dla polskiej ekipy. To by oznaczało, że przygoda z zapleczem PGE Ekstraligi tego zasłużonego klubu trwałaby zaledwie rok.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedyś musiał uczyć się życia bez obu dłoni. Historia Andersa Thomsena
CZYTAJ TAKŻE: Wyniki badań opon Anlasa nie pozostawiają wątpliwości