Ciąg dalszy afery wokół opon Anlas, które miały być nieregulaminowe, bo zostały stworzone ze zbyt miękkiej mieszanki, co wyszło na jaw po turniejach Grand Prix we Wrocławiu. Najpierw 9 września 2020 roku FIM tymczasowo cofnęła tureckiemu producentowi homologację, a po kilku dniach poszła o krok dalej.
Pierwsze badania opon Anlas wykonano w Słoweńskim Narodowym Instytucie Budownictwa i Inżynierii Lądowej. Już one wykazały, że ogumienie oferowane przez Turków jest zbyt miękkie. Światowa federacja poprosiła jednak o kolejny test - tym razem został on przeprowadzony w laboratorium TUV we włoskim Turynie w obecności przedstawiciela technicznego FIM i reprezentanta firmy Anlas.
Drugi test też wykazał, że opony Anlas nie spełniają wymogów minimalnej twardości. Dlatego też homologacja dla opon produkowanych przez Turków została cofnięta. Firma, jeśli będzie chciała ponownie zaoferować swój produkt żużlowcom, wpierw będzie musiał ponownie przejść przez proces weryfikacji i homologacji. W trakcie jego trwania będzie musiała udowodnić, że opony mieszczą się w regulaminowych normach.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Sprawa Drabika to niebezpieczny precedens. Nie powinno to trwać tak długo
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Anlas jest jednym z oficjalnych partnerów i sponsorów cyklu Speedway Grand Prix.
"Wkroczyliśmy do dyscypliny, która była dla nas zupełnie nowa, przed trzema laty z nadzieją, że wniesiemy powiew świeżości. Opracowując nasze opony staraliśmy się pchać do limitów, ale równocześnie ich nie przekraczać. Wszystko po to, aby uzyskać jak najlepszy wynik. Zakładamy bowiem, że właśnie o to chodzi w rywalizacji sportowej. Próbowaliśmy opracować oponę na granicy naszych możliwości" - odpowiedział Anlas w komunikacie.
"Po testach wykonanych przez FIM z dwoma bardzo niekorzystnymi, a na dodatek niekonsekwentnymi wynikami, które naszym zdaniem spowodowane są w głównej mierze innymi metodami badań, które należy w przyszłości jasno zdefiniować, aby uniknąć sporów, szanujemy decyzję FIM o anulowaniu naszej homologacji. Chcemy bowiem uniknąć dalszych sporów" - poinformowała firma z Turcji.
"W testach FIM nie uwzględniono różnic wynikających z innych metod badań, nie wprowadzono żadnej tolerancji, a wszystko w dużej mierze zależy od oceny człowieka. Jednak biorąc pod uwagę powyższe, nie powinniśmy pracować aż na takim ryzyku. Dziękujemy FIM i BSI za przejrzystość. Jasno stwierdzamy, że dołożymy wszelkich starań, aby mieć bezpieczną, homologowaną opon. Tak szybko, jak to tylko będzie możliwe" - podsumowali Turcy.
Czytaj także:
Będzie nowy play-off w PGE Ekstralidze
Patryk Dudek. Bohater, który wyciągnął Falubaz z piekła