We wtorek żużlowi kibice z Bydgoszczy ponownie mogli oglądać na swoim stadionie zmagania reprezentacji Polski, która towarzysko mierzyła się z kadrą Rosją. Tym samym na torze pojawiło się wiele znanych nazwisk, jakich na co dzień brakuje przy ul. Sportowej 2.
Ostatecznie więcej powodów do zadowolenia mieli rosyjscy zawodnicy, zwycięstwem potwierdzając, że obecnie dysponują oni świetnymi żużlowcami. - Jesteśmy mocną drużyną, co udowodniliśmy przez ostatnie dwa lata, zostając mistrzami świata. Mamy duży potencjał, ale w pewnych miejscach są problemy, które trzeba rozwiązać - w wywiadzie dla PoloniaTV powiedział Emil Sajfutdinow.
W innych nastrojach mecz kończyli Polacy. - Kilku zawodników w reprezentacji Rosji było naprawdę klasowych, a pozostali nie odstawali od swoich kolegów. Wielka szkoda, że przegraliśmy, bo choć to tylko mecz towarzyski, to boli, iż zostaliśmy pokonani na własnej ziemi. Czuć spory niedosyt - stwierdził natomiast Szymon Woźniak.
Dla obu zawodników mecz miał drugie dno. Woźniak i Sajfutdinow wychowali się w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, wypływając z niej na szerokie wody. Żużlowcy tym samym powrócili we wtorek na chwilę do macierzy, gdzie mogli raz jeszcze pokazać swoje umiejętności miejscowym fanom. - Dziękuję za ciepłe przyjęcie. Po 15. biegu miałem ciarki, gdy skandowano moje imię. Bardzo lubię wracać na ten stadion i się tu ścigać, tym bardziej, że mieszkam tu na co dzień - tak doping opisał Rosjanin.
Występ w Bydgoszczy dodatkowo motywował 27-latka z Tucholi. - Zawsze miło wracać na ten stadion. Kibice też ciepło mnie przyjęli. Starałem się zaliczyć dobry występ, czasem może aż za bardzo z powodu jazdy w Bydgoszczy i po raz pierwszy jako senior z orzełkiem na piersi. Przynajmniej ostatni bieg osłodził mi wieczór - powiedział brązowy medalista tegorocznych IMP.
Czytaj także:
Żużel. Polska - Rosja: Zmarzlik był wielki, ale to nie wystarczyło. Rosjanie czuli się jak w domu [RELACJA]
Żużel. Zaskakująca informacja! Mikkel Bech zakończył karierę
ZOBACZ WIDEO Żużel. Nowy regulamin miał pomóc beniaminkowi. W Apatorze zburzył jednak koncepcję składu