Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Jako wieloletni obserwator cyklu Grand Prix obawia się pan, że w weekend może pójść coś nie tak i Bartosz Zmarzlik może stracić mistrzostwo świata na ostatniej prostej?
Adam Jaźwiecki, dziennikarz żużlowy: Oczywiście mam delikatną obawę, że coś może się wydarzyć, ale zarazem wielką nadzieję, że w piątek lub sobotę powitamy na fotelu króla Bartosza Zmarzlika, obrońcę tytułu. Na razie musimy zachować cierpliwość.
Spoglądam na klasyfikację Grand Prix i zastanawiam się, kto realnie może zagrozić Zmarzlikowi? A może największym problemem jest krytykowany przez wielu system punktacji?
System jest fatalny. To kapiszon. On uderza w sprawiedliwość sportową. Natomiast obawiam się najbardziej Fredrika Lindgrena. Szwed może dokonać jakichś sztuczek w Toruniu. Wcześniej myślałem też, że Maciek Janowski będzie w stanie włączyć się do walki o podium, jednak na teraz jego szanse są nikłe. Już abstrahując od tych Anlasów, co jest zresztą kolejną wpadką FIM-u. Maciek wyglądał dobrze, ale gdzieś stracił na skuteczności. Będzie mu trudno, ale nie przekreślam jego szans.
ZOBACZ WIDEO Zmarzlik radził się Golloba w trakcie zawodów Grand Prix. "W telewizji lepiej widać, które pole startowe pomaga"
Zmarzlik staje przed szansą obrony tytułu. Do tej pory udawało się to nielicznym. Nie dokonał tego nawet jego wielki mentor Tomasz Gollob. Zdaje się, że uczeń powoli przerasta mistrza.
Uczeń to bardzo kontrowersyjne słowo. Myślę, że to Stanisław Chomski i inni trenerzy byli dla niego największymi nauczycielami. Zwróćmy uwagę na klasyfikację medalową wszech czasów. Najpierw najwięcej tytułów, a dokładnie pięć, zebrał Szwed Ove Fundin. Potem sześć Ivan Mauger i Tony Rickardsson. To wielkie nazwiska. Bartek ma szansę dołączyć do tej plejady gwiazd. On ma dopiero 25 lat. Miejmy nadzieję, że przed nim zdrowa kariera. Jeśli dopisze mu szczęście, to jest w stanie wykręcić nawet siedem złotych krążków i zostać tym pierwszym w historii żużla.
Da się w ogóle porównać czasy, w których dominował Tomasz Gollob do tych obecnych?
Nie da się. Technologia idzie z sezonu na sezon do przodu. Gdyby zestawić motocykle z tymi sprzed 20 lat - olbrzymia różnica. Zmienia się wszystko, łącznie z techniką prowadzenia motocykla.
Zaczyna się era dominacji Bartosza Zmarzlika?
Na to wygląda. Wystarczy spojrzeć, co Zmarzlik wyprawia na torze i jakie ma umiejętności. Niektórzy mówią nawet, że lepiej jak gorzej wystartuje, bo szybko zabiera się za ataki, a my możemy oglądać piękno żużla. Ma swoją piekielną moc. Ktoś może czasami odnieść wrażenie, że Zmarzlik jeździ na oślep. To nieprawda. On nabrał ogłady i jest pewien tego, co robi na torze. To wielki mistrz, który ma na swoim koncie już trzy medale mistrzostw świata. Można powiedzieć, że tytuł magistra żużlowego zdobył przy pierwszym złocie. Teraz się habilituje, a profesorem zostanie, jak dołączy do tych największych pod względem liczby tytułów.
Zastanawiałem się nad fenomenem Zmarzlika i nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz on upadł na tor. A że nie odpuszcza i potrafi wsadzić głowę tam, gdzie inni boją się palec, chyba wszyscy wiemy. To pokazuje jak nietuzinkowe umiejętności ma ten zawodnik.
Odpukajmy w niemalowane drewno, ale ja też sobie tego nie przypominam. Pamiętajmy jednak, że Bartosz już kiedyś miał bardzo ciężką kontuzję, kiedy złamał udo. Nie da się jednak ukryć, że w jego jeździe widzimy olbrzymią finezję. A to co zrobił w Pradze wyprzedzając Woffindena, to coś niebywałego. Przerósł Brytyjczyka, który ma już przecież trzy tytuły.
Potwór na motocyklu.
Talent czystej wody. Pamiętam, jak nieżyjący już Jerzy Kaczmarek, były sędzia, opowiadał mi, jak na egzaminie na licencję żużlową Zmarzlik przewrócił się i oblał. On wtedy ten egzamin prowadził. Żal mu się go zrobiło, bo popadł w wielki płacz. Ryczał jak dziecko. Jurek powtórzył ten egzamin raz jeszcze i Bartek go zdał. I właśnie w jego jeździe widzimy tą niesamowitą chęć zwyciężania. On nie odpuszcza, nie zamyka gazu.
Jeszcze kilka lat temu tacy zawodnicy jak Dudek, Pawlicki i Zmarzlik byli mniej więcej na równym poziomie. Jak to się stało, że Bartosz tak mocno im odjechał?
Myślę, że wpływ ma na to talent połączony z bardzo ciężką pracą. Bartosz wkłada w to wszystko serce i ciężką pracą. Wszyscy pozostali mogą zastanowić się nad swoimi błędami w karierze. Nie ujmuję im talentów, ale koniec końców decyduje praca i konsekwencja. Niczego nie sugeruję, ale Bartek unika również jakichkolwiek znamion nałogów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Grand Prix. Nowa punktacja nie wybacza. Jeden wyścig jest tutaj w stanie wiele zmienić
CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Grand Prix. "F16" frunie po drugie złoto. Toruń znów może być szczęśliwy dla Zmarzlika [ZAPOWIEDŹ]