PLUSY
[b]
Zmarzlik i jego kosmiczna psychika. [/b]Nie sposób zacząć inaczej, bo to co Bartosz Zmarzlik wyprawiał w weekend przechodzi ludzkie pojęcie. Najpierw piątek i turniej pełen problemów, ale ostatecznie i tak wjechał do finału zawodów w Toruniu. Następnie sobota i jeszcze większa presja. Ścigający go wściekle Tai Woffinden cały czas dreptał po piętach.
Polak musiał awansować do finału. Dobrze o tym wiedział i trzymał nerwy na wodzy. Rok po roku udowodnił, że jest w stanie w najważniejszym momencie spiąć się, wygrać i zachować zimną krew. Na torze przypomina momentami wyrachowanego i skutecznego do bólu wielkiego mistrza Tony Rickardssona. Innym razem jest jak Tomasz Gollob, czyli widowiskowy i dający polskim kibicom wielką radość.
Skuteczność Macieja Janowskiego. Wszyscy rozpływamy się i chwalimy Zmarzlika, a tymczasem świetny wynik w weekend w Toruniu wykręcił też inny z Polaków. W przypadku Janowskiego nie dało mu to jednak żadnego medalu. Wydaje się, że z każdym rokiem jest coraz bliżej upragnionego celu. Czegoś jednak ciągle brakuje.
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców. Kołodziej, Chomski, Dowhan, Janiszewski i Kuźbicki gośćmi Galewskiego!
Postawa fair-play Taia Woffindena. Może nie przez wszystkich zauważony obrazek, ale tuż po karambolu w Gorzowie, Brytyjczyk wstając z toru od razu udał się w stronę Nielsa Kristiana Iversena, aby upewnić się, że ze zdrowiem rywala z toru wszystko w porządku. Wielki gest wicemistrza świata, który przecież z winy Iversena stracił zdrowie i najpewniej będzie musiał zakończyć przedwcześnie sezon.
MINUSY
Gorzowski tor. Zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że gospodarze się nie popisali i przygotowali zbyt trudną nawierzchnię, a drudzy z kolei przekonują, że wszystko było w porządku. Niemniej jednak nigdy nie jest dobrze, jeśli w półfinale PGE Ekstraligi więcej niż o sportowych emocjach, debatujemy o upadkach i bezpieczeństwie zawodników.
Szokujące słowa lekarza zawodów w Gorzowie. Po telewizyjnej wypowiedzi to na nim skupia się teraz uwaga żużlowego środowiska. Medyk orzekł, że Iversen jest zdolny do dalszej jazdy, podczas gdy cała Polska widziała, że Duńczyka należałoby jak najszybciej skierować nie na motocykl, a na szpitalny oddział ratunkowy. Coś tu poszło nie tak.
Koniec Patryka Dudka w Grand Prix. Polak w Toruniu znów nie zachwycił, nie załapał się na dziką kartę i w przyszłorocznej edycji mistrzostw nie pojedzie. Inna sprawa, że Polak może czuć się usprawiedliwiony. Nie jest w pełni sił po ciężkich upadkach, które go spotkały. Trochę więcej szczęścia, a były wicemistrz świata jeszcze kiedyś wróci na najlepsze dla siebie ścieżki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Prezes PGE Ekstraligi mówi o kompromitacji lekarza i zapowiada zmiany!
CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Kłótnia o tor w Gorzowie. Komarnicki staje w obronie Stali. Frątczak mówi, że problemem była folia