Żużel. Daniel Bewley z piekła do nieba. Na motocyklach mistrza po medal dla Sparty [BOHATER KOLEJKI]

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Daniel Bewley na pierwszym planie.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Daniel Bewley na pierwszym planie.

Niezwykle trudny sezon, obfitujący w ciężkie doświadczenia, notuje jedna z największych nadziei brytyjskiego żużla. Daniel Bewley miał błyszczeć w tym roku w PGE Ekstralidze i faktycznie tak było, ale dopiero w dwóch ostatnich meczach.

Historia Daniela Bewleya wielu kibicom jest dość dobrze znana. Rudowłosy talent z Wielkiej Brytanii pokazywał się ze świetniej strony w latach 2017-2018, kiedy to brylował na torach w ojczyźnie. W drugim z tych sezonów zdobył m.in. srebrny medal w krajowych mistrzostwach seniorów. W Polsce pojawił się wtedy w pierwszoligowym Rybniku, gdzie zaopiekował się nim odpowiednio nie kto inny jak prezes Krzysztof Mrozek. Wiadomo było, że mamy do czynienia z dużym talentem.

Nastolatek doznał jednak paskudnej kontuzji w drugiej części sezonu (złamanie w pięciu miejscach kości udowej lewej nogi, prawego barku oraz lewego nadgarstka). Co zrozumiałe, długo dochodził do siebie. Niemożliwe było, żeby w szybkim tempie powrócić na poziom sprzed wypadku. Pozbierał się i choć nie był już tak błyskotliwy, to dołożył cegiełkę do awansu PGG ROW-u do PGE Ekstraligi. W niej nie wystąpił jednak w barwach Rekinów, ponieważ skusiła go możliwość jazdy w lepszym klubie.

Bewleya sprowadziła do siebie Betard Sparta Wrocław, podpisując z nim dwuletnią umowę. Przed Brytyjczykiem otworzyła się furtka do częstej jazdy, ale początek "pandemicznego" sezonu okazał się dla nowego nabytku wrocławskiego zespołu bardzo nieudany. Debiutant na tym poziomie ligowym jeździł słabo i "do tyłu". W pierwszych trzech spotkaniach wystąpił w zaledwie siedmiu wyścigach. Zdobył w nich tylko punkt, a jego średnia biegowa wynosiła 0,286. Zawiódł sprzęt wychodzący spod ręki Joachima Kugelmanna, "nie dojechała" głowa.

ZOBACZ WIDEO Birkemose już w 2021 roku w PGE Ekstralidze? Chomski lubi stawiać na młodzież

Na domiar złego doszło do zamieszania z kontuzją łopatki, której miał doznać... jeżdżąc na rowerze, który wcześniej został mu skradziony. Wydawało się, że urodzony w 1999 roku w Whitehaven młodzian sezon w Polsce ma z głowy, ale wrócił "do żywych", wystąpił w finale DMŚJ w Outrup i z powrotem wskoczył do składu Betard Sparty. Pomogła mu absencja Maksyma Drabika, ale sam zawodnik prezentował się już znacznie lepiej.

Runda play-off potwierdziła, jak duże możliwości drzemią w Bewleyu. W półfinale jeszcze nie pokazał nic ciekawego, ale już dwumecz przeciwko RM Solar Falubazowi Zielona Góra był jego popisem. W dwóch meczach zdobył 20 punktów i 3 bonusy, będąc głównym motorem napędowym wrocławian w drodze po brązowy medal.

Nie można zapomnieć, że wydatnie pomogła mu pomoc sprzętowa ze strony Taia Woffindena i fakt, że w wyjazdowym spotkaniu warunki torowe przypominały te, na których wychował się na Wyspach. Nie zmienia to faktu, że Bewley dał nadzieję Sparcie na przyszłość. Inwestycja w jego talent może spłacić się w 2021 roku. Bo w to, że go posiada, nikt nie może wątpić.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Mistrz wyrównał wynik Stali sprzed 42 lat! Oto najlepsze złote serie w historii ligi
Unia po raz 18. Stal lubi srebro, a Sparta lubi brąz. Tabela medalowa wszech czasów DMP

Komentarze (2)
avatar
Złocisty
12.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Duże zaskoczenie na koniec sezonu. Wcześniejsze występy Bewleya nie wyglądały dobrze, bo Brytyjczyk sprawiał wrażenie, jakby zamykał klapę gdy rozgrywała się walka w kontakcie. Widać dostał sup Czytaj całość
avatar
MolonLabe
12.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nie zapominajcie o Fricku ;) Dan zrobił 20 3, Max... 20 3. Chyba jakoś tak :) Chłopaki zrobili połowę punktów całej drużyny, a prawie nikt na nich nie stawiał. Petarda :) Panie Rusko pisałem na Czytaj całość